Hej :), rozdział z opóźnieniem jednakże nie miałam w ogóle sił na cokolwiek. Rozdział w połowie pisałam od nowa, co chwile kasując nowo powstałe zdania. Nieco się przy tym zmęczyłam, już przez chwilę myślałam, że w ogóle nie uda mi się poprawić tego rozdziału, lecz dzisiaj spięłam poślady i jakoś dobrnęłam do końca, chociaż rewelacji nie ma.
Rozdział mnie nie zachwyca, jednakże ogólnie jestem z niego nawet zadowolona.
Zapraszam do czytania jak i komentowania mam nadzieję, że się spodoba chociaż odrobinę :)
Rozdział 9
Miecze ponownie uderzyły o sobie
wydając przy tym głuchy dźwięk. Raz za razem stykały się ze sobą jak w tańcu
ekspresywnym i dynamicznym poruszały się. Ataki były szybkie, z każdym kolejnym
coraz szybsze, wręcz nie do zablokowania, a jednak. Sala była duża, biała o
srebrnych mankamentach i jasnej drewnianej podłodze po której przesuwały się
ich buty wybijając rytm twardymi podeszwami. Temu koncertowi dźwięków
towarzyszyły ciche, przyspieszone oddechy, które ukazywały zmęczenie rywali,
jednak nie zamierzali szybko się poddać. Brnęli dalej w tym zawiłym tańcu
wirując dookoła.
-Ruta jesteś tu?- w wysokich na 5 metrów , dwuskrzydłowych
drzwiach stanął Faust, lecz osoby walczące ze sobą nie zwróciły na niego uwagi,
będąc pochłoniętym walką. – Ruta musimy iść.- rzekł mężczyzna, a chwile po tym
rozbrzmiał huknięcie i gdy chłopak ponownie spojrzał na walczących wpadł w
zdumienie. Ruta stała nad leżącym Taro mierząc ostrze w jego krtań, zaś jego
broń znajdowała się 3 metry
dalej.
-Już idę.- dziewczyna schowała miecz do pochwy na
pasie na jej biodrach. Taro podniósł się zaś dziewczyna podniosła jego miecz i
podała mu.
-Następnym razem będę lepszy.- uczynił to samo z
bronią co Ruta i podszedł do niej by czule pogłaskać ją po głowie.
-Który to już raz mówisz.- zaśmiała się i zrzuciła
z głowy dłoń przyjaciela.- I nie głaszcz mnie.- burknęła z grymasem.
-Ale dlaczego? W końcu jesteś moją Hisako.- droczył
się z nią i ponownie pogłaskał jej złociste, proste, długie włosy.
-Może i twoją, ale nie lubię tego.- odpięła pas z
mieczem i oddała go Taro.- Dzięki za pożyczenie, ale teraz mi się na nie wiele
zda.
-Ale później rewanż.
-Z tobą zawsze i gdzie tylko chcesz.- posłała mu
zawadiacki uśmieszek i podeszła do Fausta z którym skierowała się do
zachodniego skrzydła rezydencji. Po wejściu do pokoju zgasili od razu światło, ciemność
ułatwiała szybsze skoncentrowanie się. W mroku zajęli swoje miejsca by odprężyć
się po czym zabrali swoje dusze w intrygującą podróż do Atkilii, miejsca wielu
zagadek i nieskończonych granic.
Tym razem byli w południowej dzielnicy
tak skrajnie różniącej się od wschodniej. Wszystko w bieli i szarości, wieczny
dzień panujący na ulicach jak i w najmniejszych zaułkach pomiędzy wzniosłymi
wieżowcami. Dusze przelewały się przez ulice w dużych ilościach co rusz
wychodząc lub wchodząc przez najróżniejsze drzwi. Jednak ta dwójka zmierzała do
Grande Materia w którym tak jak w ostatnim przypadku ostatni raz była widziana
ofiara.
Miejsce był tak kompletnie inne od tamtej karczmy,
wysoko zawieszony sufit, a do niego sięgające podłużne okna. Dookoła
porozstawiane kwadratowe stoliki przeplatane z okrągłymi, a nad tym wszystkim
imitacja kryształowego żyrandolu. Wszystko to oblane bielą, tylko istoty
nadawały temu nieskazitelnemu miejscu nutkę barwy, szarość, czerni i wszystkie
barwy tęczy osadzone w ich oczodołach.
Gdy tylko znaleźli się w Grande Materia wręcz byli
pewni, że takowe miejsce nie mogło mieć nic wspólnego z tymi seriami morderstw.
Lecz musieli to sprawdzić, popytali klientele jak i pracowników, którzy
wynajmowani przez innych dostają swą należność w świecie ciał,. Jednak niczego
się nie dowiedzieli, prócz tego, że właściciel jest nieznany. Obeszli cały
budynek wzdłuż i w szerz, lecz nie natrafili na żadne ślad który mógłby ich
nakierować. Później zwątpili, może to nie było ostatnie miejsce w którym
widziano ofiarę?
Ofiar było 9, czy zamierzali po kolei sprawdzać
każdy bar, każdą knajpę w której się ofiary pojawiły? Czy to miało sens?
Zajmowało im to dużo czasu, było to czasochłonne, więc marnowali tylko go. Czy
sprawdza był tylko jeden? Jeśli tak to prawdopodobnie specjalnie wybierał
miejsca, chciał by znalezienie go zajęło sporo czasu. Ale jaki był jego cel?
Myślała Ruta siedząc wraz z Faustem przy jednym ze stolików. Nie mieli
pomysłów, nie wiedzieli co dalej.
-Wiesz gdzie ostatni raz były widziane ofiary? I
gdzie znaleziono ich ciała?- dziewczyna spojrzała na chłopaka starając się coś
wymyślić, ustalić.
-Wszystko mam w raportach, a co?
-A masz też gdzie oddzielali dusze od ciała? Bo
domyślam się, że nie w rezydencji Asagi’ego.
-To też mam, masz jakiś pomysł.
-Może… znasz Atkilie dość dobrze?
-Tak, jak własną kieszeń.- odpowiedział od razu
poczym wziął łyk z białej szklanki. Substancja jaką pochłonął była bez smaku,
jak i wyraźnego koloru. Była jedną z wielu elementów duszy, substancja odżywcza
i energetyczna dla duszy.
-Więc nie będziesz mieć większego problemu z
narysowaniem jej mapy i zaznaczeniem miejsc gdzie byli ostatnim razem? Żeby
było szybciej możesz dać mi raporty odnoszące się zwłok i miejsc gdzie zapadali
w sen[1].
Ponanoszę je na mapę Ankoug. Może wtedy coś zauważmy, cokolwiek. Bo jak na
razie nie mamy nic z wyjątkiem dziwnego pokoju w „Kaseriena”. – Ruta mówiła,
lecz wyglądała jakby wciąż była myślami gdzie innej, nie wpatrywała się w chłopaka,
a na przestrzeń za nim. Faust przez chwile myślał co powiedzieć, od samego
początku gdy tylko ją ujrzał znienawidził ją, jednak musiał przyznać racje, że
mówi z sensem, że może dzięki temu wreszcie ruszą się z miejsca.
-Dobra zrobię to, na kiedy chcesz to?
-Dasz radę na dzisiaj wieczór? – prośba była wręcz absurdalna,
ale chciała jak najszybciej coś znaleźć, chciała mieć już z głowy całą tą sprawę,
która była okryta czarną kurtyną przez którą nic nie prześwitywało.
-Postaram się.- Faust był zmobilizowany, nie chciał
by więcej istot traciło tutaj życie w szczególności w tak okrutny sposób.
Śmierć duszy jest o stokroć bardziej bolesna niż jakakolwiek śmierć jaka może
przydarzyć się ciału.
Po tym szybko wrócili do rezydencji i każdy zajął
się swoją sprawą, nie poszli na kolację, nie wychodzili ze swoich pokoi ani na
minutę, byli pochłonięci doszczętnie skrupulatną robotą.
Gdy za parę minut miała wybić północ Faust z
impetem otworzył swoje drzwi i najszybciej na ile pozwalały mu zmęczone
kończyny pobiegł do drugiego skrzydła budynku by zanieść swoje wnikliwe
rysunki.
Kiedy Ruta miała już przy sobie wszystkie dokumenty
rozłożyła je na szarym dywanie w jej pokoju. Przez dwie godziny przyglądała się
każdej mapie z osobna jak i wszystkim razem na raz, krążyła dookoła nich,
patrzyła pod każdym kontem starając się znaleźć jakiś element wspólny, lecz na
pozór wyglądało to wszystko na niepowiązane ze sobą różne punkty. Jej oczy
krążyły po całym pokoju, po białym suficie oświetlonym żółtym, jasnym światłem
żarówki ukrytej pod pięknym białym żyrandolem przepięknie i obficie
przyozdobionym srebrną farbą w motywy roślinne. Przeskakiwała spojrzeniem z
mebla na mebel, z guzika koszuli na drugi guzik koszuli i tak dalej. Była
zmęczona, lecz to nie był problem, problemem było brak pomysłów. Po pewnym
czasie zaczęła myśleć o kompletnie nie powiązanych z tą sprawą rzeczach. Można
rzecz ująć, powoli zaczęła tracić zmysły. Wstała z dywanu, wyjrzała przez okno
za ogromny ogród przykryty ciemnym aksamitem nocy. Przyłożyła czoło do zimnej
szyby, co dało jej ukojenia dla splątanych myśli. W tej chwili po pokoju rozniosło się ciche
pukanie do drzwi. Ruta oderwała ochłodzone czoło od szyby i spojrzała na drzwi
czekając jak te się otworzą, lecz się nie otworzyły. Ponownie czyjeś palce zastukały
w drewno.
-Proszę.- odparła po chwili dziewczyna
przypominając sobie co rzec powinna. Drzwi się uchyliły słysząc magiczne słowo
i do pokoju wszedł Lord Eizo. Ruta każdemu jego ruchowi przyglądała się
uważnie, jak obraca się nieco by zamknąć drzwi i jak skierowuje swe jasne
spojrzenie na jej osobę.
-Słyszałem, że zaangażowałaś się w tą zagadkową
sprawę.- jego delikatny głos okazał się być kojący dla Ruty, która przymknęła
oczy chcąc by uszy w pełni przesiąknęły nim.
-Ach… można tak powiedzieć, chce po prostu by jak
najszybciej się to zakończyło. – odparła po chwili uchylając powieki. Lord
uśmiechnął się subtelnie i uczynił parę kroków do przodu.
-Faust powiedział mi, że może wpadłaś na coś .-
kontynuował, a zarazem podtrzymywał rozmowę.
-Może i na coś wpadłam, lecz jak na razie nie wiele
uczyniłam.- jej głowa nieco się pochyliła, a oczy zawisły nad stopami.
-Może będę w stanie jakoś pomóc.- dziewczyna
uniosła nieznacznie spojrzenie na Lorda. -Mogę spojrzeć?- spytał wskazując na ułożone
starannie mapy na dywanie.
-Tak oczywiście.- odparła Ruta przykrywając po
chwili dłonią usta w trakcie ziewania. Była zmęczona, tego była świadoma, lecz
nie zamierzała od tak sobie pójść spać, chciała cokolwiek znaleźć. I czuła, że
z pomocą Lorda Eizo na pewno jej się to uda. Chociaż nie wiedziała czemu.
Mężczyzna podszedł jeszcze bliżej i kucnął przy mapach. Wpierw przyglądał im
się ogólnie poczym każdą po kolei brał w dłonie i przyglądał jej się z bliska.
-Asagi wysłał do tych miejsc posłańców, lecz
niczego się nie dowiedzieli.- mówił wskazując szczupłym, bladym palcem punkty
na mapie Ankoug gdzie ofiary zostawiły swoje ciała.- Teoretycznie te miejsca
nie są ze sobą powiązane, lecz dziwne jest, że nikt tam nic nie widział, a
ciała dość potężnych istot zostały stamtąd wyniesione bez żadnego szmeru. Jeśli
te miejsca nie są ze sobą powiązane to na pewno są ściśle powiązane z całą tą
sprawą.- Ruta rozmyślała a jej oczy chodziły po mrocznym krajobrazie jak po
stronach książki, szukając jakiegoś znaku, natchnienia czegokolwiek i w tej właśnie
chwili mimowolnie jej oczy skierowały się na biurko zaczęły szybko, jak zaklęte
wirować po tym drewnianym biurku czegoś szukając po czym nagle się zatrzymały.
Niewielki zastrugany ołówek leżał między dwoma książkami niewinnie odznaczając
się na tle stronic. Chwyciła go, a wraz z nim z drugiej strony biurka,
drewnianą linijkę i podeszła do dywanu zasiadając a nim naprzeciw Lorda. Ten
zaś przyglądał się jej z zaintrygowaniem jak ta na jednej z map położonej na
drewnianej posadzce kreśli linie prowadzące w najróżniejsze kierunki.
-Nie wiem czy to zwykły zbieg okoliczności czy może
jednak słuszny trop, ale te wszystkie miejsca o których Lord teraz wspomniał
łączą się tworząc mniej więcej okrąg. A gdy odpowiednie połączymy punkty to
uzyskujemy mniej więcej środek tego okręgu.- mówiła pokazując kolejno odcinki
jak i środek.
-Wydaje mi się, że ktoś celowo wybierał te miejsca,
zwabiał tam ofiary by te tam pozostawiły swoje ciała.- wypowiedział głośno
swoje przypuszczenia Eizo, wziął w dłonie mapę i przyjrzał jej się ponownie,
jego brwi poruszyły się tworząc zmarszczki między sobą. Odłożył papier i palcem
ponownie zaczął wskazywać miejsca.- Zaś jeśli połączymy miejsca, gdzie
znaleziono zwłoki to również powstaje nam okrąg nachodzący na ten.
-Ale dwa punkty są oddalone nieznacznie od
pozostałych.- spostrzegła Ruta.
-Tak, lecz te ciała zostały znalezione na
płyciznach rzek. Nurt rzeki przemieścił zwłoki co tłumaczy ich inne położenie.
–zapadła na chwile cisza, ale dlatego iż każdy bacznie przyglądał się zwojowi
chcąc dopatrzeć się kolejnych tropów.- I gdy wyznaczymy tutaj środek to okazuje
się, że znajduję się n krawędzi pierwszego okręgu i analogicznie ze środkiem
pierwszego, ten zaś znajduje się na drugim okręgu. Tak powstaje nam część
wspólna.
-Sądzisz, że ktoś celowo to zrobił? Ale po co?
-Tego nie wiem, ale wiemy gdzie powinniśmy zacząć
poszukiwania. Jednakże może zając to sporo czasu.. bądź co bądź obszar ten jest
spory, chociaż i tak zwęziliśmy go znacznie. Choć tak właściwie znalezienie tam
czegokolwiek będzie niebywale trudne, nie mamy prawie żadnego tropu.- mówił
blondyn, a jego palce błądziły po mapie szukając czegoś czego wcześniej jego
oko nie ujrzało. Ruta przyglądała mu się tak przez chwilę w milczeniu, jego
twarzy zawieszonej nad papierem, jego subtelną twarz, która nie była
przystojna, a piękna, nie było można Lordowi powiedzieć, że brak mu wdzięku,
subtelności, manier czy też piękna. I może właśnie przez to, że był niebywale
urodziwy, jak anioł czy też nimfa inni się go obawiali, był inny od reszty,
wyróżniał się całym sobą, swoim stylem bycia, jak i jasną poświatą jaką on sam
był. Do tego był oczytany, posiadał niezliczoną liczbę rufii jak i był gentlemanem,
lecz rzadko kiedy na jego nieskazitelnej, delikatnej twarzyczce, w jego
zmysłowym, błękitnym oku było można ujrzeć ciepło, zwykle gościł tam chód,
który trzymał wielu z dala od niego.
-Gdy byłam pierwszy raz z Faustem w Atkilli
natknęłam się na coś, lecz wpierw chciałam swe przypuszczenia poprzeć jakimiś
faktami przez co nie powiedzieliśmy tobie Lordzie jak i Lordowi Asagiemu. – gdy
odsknęła się z niespodziewanej fascynacji, która ją zaatakowała powiedziała to
co dusiło się w niej od pewnego czasu. Eizo zaś uniósł nieznacznie głowę do
góry kierując swe spojrzenie na Rutę przez której ciało nagle przebiegły
dreszcze.
-Zatem co to było?- spytał spokojnie jakby
rozmawiał z nią o najpiękniejszej poezji tego świata.
-W tamtej karczmie, gdzie teoretycznie Faust wyczuł
resztki duszy ofiary… to tak właściwie… ja wpierw ujrzałam… lecz nie były to
jakieś pojedyncze, elementarne pozostałości duszy… a …-z każdym słowem czuła
coraz bardziej narastający w niej lęk, jąkała się i najchętniej powiedziała
bym, że jest to nieistotne, że nie potrzebnie o tym wspomniała. Ale tak
naprawdę wiedziała, że może to niebywale pomóc. Zacisnęła mocno dłonie na
szarym dywanie starając się chociaż trochę uspokoić i kontynuowała.-… była to
zmasakrowana dusza, była ona wszędzie w całym pomieszczeniu… rozerwana na
malutkie kawałki… przepełniona bólem, cierpieniem ostatnich chwil swego żywota…
Nigdy nie wiedziałam tak zmasakrowanej duszy… - przerwała czując narastającą w
jej gardle gulę. Była silna, od
najmłodszych lat widziała śmierć wielu, przez spalenie, powieszenie, okrutne
tortury… wszystko to widziała na własne oczy, odbierała to wszystkimi zmysłami,
więc była odporna. Lecz to… to przekraczało jej możliwości.-… lecz nie jest to
najważniejsze… jedynie prowadzi do tego do czego dążą moje słowa…- nieco się
uspokoiła, lecz jej okrutna, bezlitosna pamięć przywlokła przed jej oczy ten
obraz, obraz, który chciała wymazać z głowy tak jak wiele innych, które wraz z
nim zaczęły się powoli ukazywać.-… takiego czynu mógł dokonać jedynie buher.-
Lord otworzył szerzej oko, ale nic nie powiedział. Przyglądał się przez chwilę
dziewczynie, której twarz z każdą najmniejszą chwilą stroiła się w coraz to
większy grymas cierpienia. Mógł nawet stwierdzić, że widział w jej oczach to co
one właśnie oglądały. Czuł nawet to co tamta ofiara gdy umierała, już miał coś
powiedzieć, wytrącić Rutę z tego szaleństwa, lecz nagle całe cierpienie
zniknęło. Widział, że złotowłosa jest gdzieś o wiele dalej, w przeszłości z
przed wielu lat. Widział w jej oczach sterty martwych ciał nad którymi unosiły
się opary fetoru, obdarte ze skór ciała
leżące pod drzewami na których znajdowały się sine tkanki. Słyszał krzyki, lecz
jedynie krzyki bólu i nawet Śmierci, która wciąż tam przebywała nie było do
śmiechu. Lord przełknął głośniej ślinę, a jego oko zeszkliło się, ale nie z
powodu losu tych istot, nie ruszało go to… był niegdyś tyranem, monarchą
absolutnym… poruszyła go bowiem pustka jaką czuł od Ruty. I mimo iż była wtedy
małym dzieckiem nie czuła nic, wpatrywała się we wszystko beznamiętnie, a swym
wzrokiem rzucała wyzwanie Śmierci. Lecz było to smutne bo kim jest istota,
która nie czuje nic? Eizo widział w tej małej dziewczynce… siebie tak jak nigdy
mógł ujrzeć swą mizerność.
Nagle niewiedzą czemu Lord wyciągnął ręce w stronę
Ruty chwytając ją za ramiona i przyciągając do siebie gniotąc nieco mapy. Tulił
ja delikatnie jakby nie był pewien lub bał się, że zrobi jej krzywdę, chociaż
to on bardziej wyglądał na lalkę wykonaną z kruchego tworzywa. Schował nos w
jej włosach i przymknął oczy, chciał odgonić od niej te wspomnienia, chociaż
tak właściwie nie wiedział jak. Trzymał ją tak przez chwilę, a gdy jej oddech
nieco przyspieszył i nabrał odpowiedniego tępa powoli odsunął się od niej
starając się przybrać maskę spokojnego. Od dawna nie czuł w sobie takich
emocji, wstrząsnęło nim to nieco, lecz nie chciał tego nikomu ukazywać.
-Ale przez przypadek buhery to rasa na wymarciu?-
spytał starając się w ten sposób wybrnąć z tej jakże niekomfortowej sytuacji.
Ruta otworzyła szerzej oczy, ale po chwili opanowała się przyjmując tą samą
maskę co jej rozmówca.
-Tak, są na wymarciu, coraz trudniej im o
pożywienie, przez co jeśli takowy buher znalazłby się w Atkilli oszalał by będąc
otoczonym przez niewyobrażalną ilość, łatwo dostępnego pożywienia. A ten zaś
był na pewno opanowany, do tego nie pożarł duszy ofiary, a jedynie można rzec…
skosztował jej poczym rozszarpał. By coś takiego zrobić nie będąc buherem
trzeba by było znać niebywale potężne zaklęcia, których zresztą użycie w
Atkilli jest prawie niemożliwe.
-Chcesz przez to powiedzieć, że ten buher jest na
czyści łaskach? Służy mu w zamian za jedzenie i opiekę?
-Tak sądzę, przez co wydaje mi się, że poszukiwania
mogą być nieco łatwiejsze. Chociaż jeśli ktoś trzyma w domu buhera to raczej
nie obnosi się z tym zbytnio.- dodała złotowłosa pod koniec jednakże nieco się
wahając, w jej głosie było można wyczuć niepewność bo uświadomiła sobie, że jej
odkrycie może tak właściwie nie wiele dać.
-O to już się nie martw Asagi ma niebywałych
tropicieli, oni mają swe sposoby. I uwierz, niebywale nam to pomoże.- Eizo
pochwalił Rutę poczym uśmiechnął się delikatnie. A w głębi siebie cieszył się,
że to jakże dla niego absurdalne „śledztwo” powoli jednak się posuwa do przodu.
Rano
zaś wraz z pozostałymi mieszkańcami rezydencji ustalono następne kroki
działania. Tak jak mówił Lord Eizo Asagi wyśle w tamtejszy obszar swych
tropicieli, zaś Taro, Ian, Faust i Ruta wybiorą się do Atkilli gdzie spróbują
się dowiedzieć jakie klany i grupy mają konflikty z klanami, których siedziby
znajdują się w dzielnicy północnej jak i w City Ners. Dostrzegli bowiem, że
miejsca gdzie ostatni raz widziano w Atkilli ofiary znajdowały się w pewnej
odległości od tych dzielnic. Lecz czy coś to wniesie do sprawy, tego nikt nie
wie.
[1] Mówi się tak na pierwszy
etap podróży do Atkilii, stan w którym istota uspokaja swoją duszę, ciało jak i
umysł. Wtedy wygląda jakby spała.
Rozdział 9
Miecze ponownie uderzyły o sobie
wydając przy tym głuchy dźwięk. Raz za razem stykały się ze sobą jak w tańcu
ekspresywnym i dynamicznym poruszały się. Ataki były szybkie, z każdym kolejnym
coraz szybsze, wręcz nie do zablokowania, a jednak. Sala była duża, biała o
srebrnych mankamentach i jasnej drewnianej podłodze po której przesuwały się
ich buty wybijając rytm twardymi podeszwami. Temu koncertowi dźwięków
towarzyszyły ciche, przyspieszone oddechy, które ukazywały zmęczenie rywali,
jednak nie zamierzali szybko się poddać. Brnęli dalej w tym zawiłym tańcu
wirując dookoła.
-Ruta jesteś tu?- w wysokich na 5 metrów , dwuskrzydłowych
drzwiach stanął Faust, lecz osoby walczące ze sobą nie zwróciły na niego uwagi,
będąc pochłoniętym walką. – Ruta musimy iść.- rzekł mężczyzna, a chwile po tym
rozbrzmiał huknięcie i gdy chłopak ponownie spojrzał na walczących wpadł w
zdumienie. Ruta stała nad leżącym Taro mierząc ostrze w jego krtań, zaś jego
broń znajdowała się 3 metry
dalej.
-Już idę.- dziewczyna schowała miecz do pochwy na
pasie na jej biodrach. Taro podniósł się zaś dziewczyna podniosła jego miecz i
podała mu.
-Następnym razem będę lepszy.- uczynił to samo z
bronią co Ruta i podszedł do niej by czule pogłaskać ją po głowie.
-Który to już raz mówisz.- zaśmiała się i zrzuciła
z głowy dłoń przyjaciela.- I nie głaszcz mnie.- burknęła z grymasem.
-Ale dlaczego? W końcu jesteś moją Hisako.- droczył
się z nią i ponownie pogłaskał jej złociste, proste, długie włosy.
-Może i twoją, ale nie lubię tego.- odpięła pas z
mieczem i oddała go Taro.- Dzięki za pożyczenie, ale teraz mi się na nie wiele
zda.
-Ale później rewanż.
-Z tobą zawsze i gdzie tylko chcesz.- posłała mu
zawadiacki uśmieszek i podeszła do Fausta z którym skierowała się do
zachodniego skrzydła rezydencji. Po wejściu do pokoju zgasili od razu światło, ciemność
ułatwiała szybsze skoncentrowanie się. W mroku zajęli swoje miejsca by odprężyć
się po czym zabrali swoje dusze w intrygującą podróż do Atkilii, miejsca wielu
zagadek i nieskończonych granic.
Tym razem byli w południowej dzielnicy
tak skrajnie różniącej się od wschodniej. Wszystko w bieli i szarości, wieczny
dzień panujący na ulicach jak i w najmniejszych zaułkach pomiędzy wzniosłymi
wieżowcami. Dusze przelewały się przez ulice w dużych ilościach co rusz
wychodząc lub wchodząc przez najróżniejsze drzwi. Jednak ta dwójka zmierzała do
Grande Materia w którym tak jak w ostatnim przypadku ostatni raz była widziana
ofiara.
Miejsce był tak kompletnie inne od tamtej karczmy,
wysoko zawieszony sufit, a do niego sięgające podłużne okna. Dookoła
porozstawiane kwadratowe stoliki przeplatane z okrągłymi, a nad tym wszystkim
imitacja kryształowego żyrandolu. Wszystko to oblane bielą, tylko istoty
nadawały temu nieskazitelnemu miejscu nutkę barwy, szarość, czerni i wszystkie
barwy tęczy osadzone w ich oczodołach.
Gdy tylko znaleźli się w Grande Materia wręcz byli
pewni, że takowe miejsce nie mogło mieć nic wspólnego z tymi seriami morderstw.
Lecz musieli to sprawdzić, popytali klientele jak i pracowników, którzy
wynajmowani przez innych dostają swą należność w świecie ciał,. Jednak niczego
się nie dowiedzieli, prócz tego, że właściciel jest nieznany. Obeszli cały
budynek wzdłuż i w szerz, lecz nie natrafili na żadne ślad który mógłby ich
nakierować. Później zwątpili, może to nie było ostatnie miejsce w którym
widziano ofiarę?
Ofiar było 9, czy zamierzali po kolei sprawdzać
każdy bar, każdą knajpę w której się ofiary pojawiły? Czy to miało sens?
Zajmowało im to dużo czasu, było to czasochłonne, więc marnowali tylko go. Czy
sprawdza był tylko jeden? Jeśli tak to prawdopodobnie specjalnie wybierał
miejsca, chciał by znalezienie go zajęło sporo czasu. Ale jaki był jego cel?
Myślała Ruta siedząc wraz z Faustem przy jednym ze stolików. Nie mieli
pomysłów, nie wiedzieli co dalej.
-Wiesz gdzie ostatni raz były widziane ofiary? I
gdzie znaleziono ich ciała?- dziewczyna spojrzała na chłopaka starając się coś
wymyślić, ustalić.
-Wszystko mam w raportach, a co?
-A masz też gdzie oddzielali dusze od ciała? Bo
domyślam się, że nie w rezydencji Asagi’ego.
-To też mam, masz jakiś pomysł.
-Może… znasz Atkilie dość dobrze?
-Tak, jak własną kieszeń.- odpowiedział od razu
poczym wziął łyk z białej szklanki. Substancja jaką pochłonął była bez smaku,
jak i wyraźnego koloru. Była jedną z wielu elementów duszy, substancja odżywcza
i energetyczna dla duszy.
-Więc nie będziesz mieć większego problemu z
narysowaniem jej mapy i zaznaczeniem miejsc gdzie byli ostatnim razem? Żeby
było szybciej możesz dać mi raporty odnoszące się zwłok i miejsc gdzie zapadali
w sen[1].
Ponanoszę je na mapę Ankoug. Może wtedy coś zauważmy, cokolwiek. Bo jak na
razie nie mamy nic z wyjątkiem dziwnego pokoju w „Kaseriena”. – Ruta mówiła,
lecz wyglądała jakby wciąż była myślami gdzie innej, nie wpatrywała się w chłopaka,
a na przestrzeń za nim. Faust przez chwile myślał co powiedzieć, od samego
początku gdy tylko ją ujrzał znienawidził ją, jednak musiał przyznać racje, że
mówi z sensem, że może dzięki temu wreszcie ruszą się z miejsca.
-Dobra zrobię to, na kiedy chcesz to?
-Dasz radę na dzisiaj wieczór? – prośba była wręcz absurdalna,
ale chciała jak najszybciej coś znaleźć, chciała mieć już z głowy całą tą sprawę,
która była okryta czarną kurtyną przez którą nic nie prześwitywało.
-Postaram się.- Faust był zmobilizowany, nie chciał
by więcej istot traciło tutaj życie w szczególności w tak okrutny sposób.
Śmierć duszy jest o stokroć bardziej bolesna niż jakakolwiek śmierć jaka może
przydarzyć się ciału.
Po tym szybko wrócili do rezydencji i każdy zajął
się swoją sprawą, nie poszli na kolację, nie wychodzili ze swoich pokoi ani na
minutę, byli pochłonięci doszczętnie skrupulatną robotą.
Gdy za parę minut miała wybić północ Faust z
impetem otworzył swoje drzwi i najszybciej na ile pozwalały mu zmęczone
kończyny pobiegł do drugiego skrzydła budynku by zanieść swoje wnikliwe
rysunki.
Kiedy Ruta miała już przy sobie wszystkie dokumenty
rozłożyła je na szarym dywanie w jej pokoju. Przez dwie godziny przyglądała się
każdej mapie z osobna jak i wszystkim razem na raz, krążyła dookoła nich,
patrzyła pod każdym kontem starając się znaleźć jakiś element wspólny, lecz na
pozór wyglądało to wszystko na niepowiązane ze sobą różne punkty. Jej oczy
krążyły po całym pokoju, po białym suficie oświetlonym żółtym, jasnym światłem
żarówki ukrytej pod pięknym białym żyrandolem przepięknie i obficie
przyozdobionym srebrną farbą w motywy roślinne. Przeskakiwała spojrzeniem z
mebla na mebel, z guzika koszuli na drugi guzik koszuli i tak dalej. Była
zmęczona, lecz to nie był problem, problemem było brak pomysłów. Po pewnym
czasie zaczęła myśleć o kompletnie nie powiązanych z tą sprawą rzeczach. Można
rzecz ująć, powoli zaczęła tracić zmysły. Wstała z dywanu, wyjrzała przez okno
za ogromny ogród przykryty ciemnym aksamitem nocy. Przyłożyła czoło do zimnej
szyby, co dało jej ukojenia dla splątanych myśli. W tej chwili po pokoju rozniosło się ciche
pukanie do drzwi. Ruta oderwała ochłodzone czoło od szyby i spojrzała na drzwi
czekając jak te się otworzą, lecz się nie otworzyły. Ponownie czyjeś palce zastukały
w drewno.
-Proszę.- odparła po chwili dziewczyna
przypominając sobie co rzec powinna. Drzwi się uchyliły słysząc magiczne słowo
i do pokoju wszedł Lord Eizo. Ruta każdemu jego ruchowi przyglądała się
uważnie, jak obraca się nieco by zamknąć drzwi i jak skierowuje swe jasne
spojrzenie na jej osobę.
-Słyszałem, że zaangażowałaś się w tą zagadkową
sprawę.- jego delikatny głos okazał się być kojący dla Ruty, która przymknęła
oczy chcąc by uszy w pełni przesiąknęły nim.
-Ach… można tak powiedzieć, chce po prostu by jak
najszybciej się to zakończyło. – odparła po chwili uchylając powieki. Lord
uśmiechnął się subtelnie i uczynił parę kroków do przodu.
-Faust powiedział mi, że może wpadłaś na coś .-
kontynuował, a zarazem podtrzymywał rozmowę.
-Może i na coś wpadłam, lecz jak na razie nie wiele
uczyniłam.- jej głowa nieco się pochyliła, a oczy zawisły nad stopami.
-Może będę w stanie jakoś pomóc.- dziewczyna
uniosła nieznacznie spojrzenie na Lorda. -Mogę spojrzeć?- spytał wskazując na ułożone
starannie mapy na dywanie.
-Tak oczywiście.- odparła Ruta przykrywając po
chwili dłonią usta w trakcie ziewania. Była zmęczona, tego była świadoma, lecz
nie zamierzała od tak sobie pójść spać, chciała cokolwiek znaleźć. I czuła, że
z pomocą Lorda Eizo na pewno jej się to uda. Chociaż nie wiedziała czemu.
Mężczyzna podszedł jeszcze bliżej i kucnął przy mapach. Wpierw przyglądał im
się ogólnie poczym każdą po kolei brał w dłonie i przyglądał jej się z bliska.
-Asagi wysłał do tych miejsc posłańców, lecz
niczego się nie dowiedzieli.- mówił wskazując szczupłym, bladym palcem punkty
na mapie Ankoug gdzie ofiary zostawiły swoje ciała.- Teoretycznie te miejsca
nie są ze sobą powiązane, lecz dziwne jest, że nikt tam nic nie widział, a
ciała dość potężnych istot zostały stamtąd wyniesione bez żadnego szmeru. Jeśli
te miejsca nie są ze sobą powiązane to na pewno są ściśle powiązane z całą tą
sprawą.- Ruta rozmyślała a jej oczy chodziły po mrocznym krajobrazie jak po
stronach książki, szukając jakiegoś znaku, natchnienia czegokolwiek i w tej właśnie
chwili mimowolnie jej oczy skierowały się na biurko zaczęły szybko, jak zaklęte
wirować po tym drewnianym biurku czegoś szukając po czym nagle się zatrzymały.
Niewielki zastrugany ołówek leżał między dwoma książkami niewinnie odznaczając
się na tle stronic. Chwyciła go, a wraz z nim z drugiej strony biurka,
drewnianą linijkę i podeszła do dywanu zasiadając a nim naprzeciw Lorda. Ten
zaś przyglądał się jej z zaintrygowaniem jak ta na jednej z map położonej na
drewnianej posadzce kreśli linie prowadzące w najróżniejsze kierunki.
-Nie wiem czy to zwykły zbieg okoliczności czy może
jednak słuszny trop, ale te wszystkie miejsca o których Lord teraz wspomniał
łączą się tworząc mniej więcej okrąg. A gdy odpowiednie połączymy punkty to
uzyskujemy mniej więcej środek tego okręgu.- mówiła pokazując kolejno odcinki
jak i środek.
-Wydaje mi się, że ktoś celowo wybierał te miejsca,
zwabiał tam ofiary by te tam pozostawiły swoje ciała.- wypowiedział głośno
swoje przypuszczenia Eizo, wziął w dłonie mapę i przyjrzał jej się ponownie,
jego brwi poruszyły się tworząc zmarszczki między sobą. Odłożył papier i palcem
ponownie zaczął wskazywać miejsca.- Zaś jeśli połączymy miejsca, gdzie
znaleziono zwłoki to również powstaje nam okrąg nachodzący na ten.
-Ale dwa punkty są oddalone nieznacznie od
pozostałych.- spostrzegła Ruta.
-Tak, lecz te ciała zostały znalezione na
płyciznach rzek. Nurt rzeki przemieścił zwłoki co tłumaczy ich inne położenie.
–zapadła na chwile cisza, ale dlatego iż każdy bacznie przyglądał się zwojowi
chcąc dopatrzeć się kolejnych tropów.- I gdy wyznaczymy tutaj środek to okazuje
się, że znajduję się n krawędzi pierwszego okręgu i analogicznie ze środkiem
pierwszego, ten zaś znajduje się na drugim okręgu. Tak powstaje nam część
wspólna.
-Sądzisz, że ktoś celowo to zrobił? Ale po co?
-Tego nie wiem, ale wiemy gdzie powinniśmy zacząć
poszukiwania. Jednakże może zając to sporo czasu.. bądź co bądź obszar ten jest
spory, chociaż i tak zwęziliśmy go znacznie. Choć tak właściwie znalezienie tam
czegokolwiek będzie niebywale trudne, nie mamy prawie żadnego tropu.- mówił
blondyn, a jego palce błądziły po mapie szukając czegoś czego wcześniej jego
oko nie ujrzało. Ruta przyglądała mu się tak przez chwilę w milczeniu, jego
twarzy zawieszonej nad papierem, jego subtelną twarz, która nie była
przystojna, a piękna, nie było można Lordowi powiedzieć, że brak mu wdzięku,
subtelności, manier czy też piękna. I może właśnie przez to, że był niebywale
urodziwy, jak anioł czy też nimfa inni się go obawiali, był inny od reszty,
wyróżniał się całym sobą, swoim stylem bycia, jak i jasną poświatą jaką on sam
był. Do tego był oczytany, posiadał niezliczoną liczbę rufii jak i był gentlemanem,
lecz rzadko kiedy na jego nieskazitelnej, delikatnej twarzyczce, w jego
zmysłowym, błękitnym oku było można ujrzeć ciepło, zwykle gościł tam chód,
który trzymał wielu z dala od niego.
-Gdy byłam pierwszy raz z Faustem w Atkilli
natknęłam się na coś, lecz wpierw chciałam swe przypuszczenia poprzeć jakimiś
faktami przez co nie powiedzieliśmy tobie Lordzie jak i Lordowi Asagiemu. – gdy
odsknęła się z niespodziewanej fascynacji, która ją zaatakowała powiedziała to
co dusiło się w niej od pewnego czasu. Eizo zaś uniósł nieznacznie głowę do
góry kierując swe spojrzenie na Rutę przez której ciało nagle przebiegły
dreszcze.
-Zatem co to było?- spytał spokojnie jakby
rozmawiał z nią o najpiękniejszej poezji tego świata.
-W tamtej karczmie, gdzie teoretycznie Faust wyczuł
resztki duszy ofiary… to tak właściwie… ja wpierw ujrzałam… lecz nie były to
jakieś pojedyncze, elementarne pozostałości duszy… a …-z każdym słowem czuła
coraz bardziej narastający w niej lęk, jąkała się i najchętniej powiedziała
bym, że jest to nieistotne, że nie potrzebnie o tym wspomniała. Ale tak
naprawdę wiedziała, że może to niebywale pomóc. Zacisnęła mocno dłonie na
szarym dywanie starając się chociaż trochę uspokoić i kontynuowała.-… była to
zmasakrowana dusza, była ona wszędzie w całym pomieszczeniu… rozerwana na
malutkie kawałki… przepełniona bólem, cierpieniem ostatnich chwil swego żywota…
Nigdy nie wiedziałam tak zmasakrowanej duszy… - przerwała czując narastającą w
jej gardle gulę. Była silna, od
najmłodszych lat widziała śmierć wielu, przez spalenie, powieszenie, okrutne
tortury… wszystko to widziała na własne oczy, odbierała to wszystkimi zmysłami,
więc była odporna. Lecz to… to przekraczało jej możliwości.-… lecz nie jest to
najważniejsze… jedynie prowadzi do tego do czego dążą moje słowa…- nieco się
uspokoiła, lecz jej okrutna, bezlitosna pamięć przywlokła przed jej oczy ten
obraz, obraz, który chciała wymazać z głowy tak jak wiele innych, które wraz z
nim zaczęły się powoli ukazywać.-… takiego czynu mógł dokonać jedynie buher.-
Lord otworzył szerzej oko, ale nic nie powiedział. Przyglądał się przez chwilę
dziewczynie, której twarz z każdą najmniejszą chwilą stroiła się w coraz to
większy grymas cierpienia. Mógł nawet stwierdzić, że widział w jej oczach to co
one właśnie oglądały. Czuł nawet to co tamta ofiara gdy umierała, już miał coś
powiedzieć, wytrącić Rutę z tego szaleństwa, lecz nagle całe cierpienie
zniknęło. Widział, że złotowłosa jest gdzieś o wiele dalej, w przeszłości z
przed wielu lat. Widział w jej oczach sterty martwych ciał nad którymi unosiły
się opary fetoru, obdarte ze skór ciała
leżące pod drzewami na których znajdowały się sine tkanki. Słyszał krzyki, lecz
jedynie krzyki bólu i nawet Śmierci, która wciąż tam przebywała nie było do
śmiechu. Lord przełknął głośniej ślinę, a jego oko zeszkliło się, ale nie z
powodu losu tych istot, nie ruszało go to… był niegdyś tyranem, monarchą
absolutnym… poruszyła go bowiem pustka jaką czuł od Ruty. I mimo iż była wtedy
małym dzieckiem nie czuła nic, wpatrywała się we wszystko beznamiętnie, a swym
wzrokiem rzucała wyzwanie Śmierci. Lecz było to smutne bo kim jest istota,
która nie czuje nic? Eizo widział w tej małej dziewczynce… siebie tak jak nigdy
mógł ujrzeć swą mizerność.
Nagle niewiedzą czemu Lord wyciągnął ręce w stronę
Ruty chwytając ją za ramiona i przyciągając do siebie gniotąc nieco mapy. Tulił
ja delikatnie jakby nie był pewien lub bał się, że zrobi jej krzywdę, chociaż
to on bardziej wyglądał na lalkę wykonaną z kruchego tworzywa. Schował nos w
jej włosach i przymknął oczy, chciał odgonić od niej te wspomnienia, chociaż
tak właściwie nie wiedział jak. Trzymał ją tak przez chwilę, a gdy jej oddech
nieco przyspieszył i nabrał odpowiedniego tępa powoli odsunął się od niej
starając się przybrać maskę spokojnego. Od dawna nie czuł w sobie takich
emocji, wstrząsnęło nim to nieco, lecz nie chciał tego nikomu ukazywać.
-Ale przez przypadek buhery to rasa na wymarciu?-
spytał starając się w ten sposób wybrnąć z tej jakże niekomfortowej sytuacji.
Ruta otworzyła szerzej oczy, ale po chwili opanowała się przyjmując tą samą
maskę co jej rozmówca.
-Tak, są na wymarciu, coraz trudniej im o
pożywienie, przez co jeśli takowy buher znalazłby się w Atkilli oszalał by będąc
otoczonym przez niewyobrażalną ilość, łatwo dostępnego pożywienia. A ten zaś
był na pewno opanowany, do tego nie pożarł duszy ofiary, a jedynie można rzec…
skosztował jej poczym rozszarpał. By coś takiego zrobić nie będąc buherem
trzeba by było znać niebywale potężne zaklęcia, których zresztą użycie w
Atkilli jest prawie niemożliwe.
-Chcesz przez to powiedzieć, że ten buher jest na
czyści łaskach? Służy mu w zamian za jedzenie i opiekę?
-Tak sądzę, przez co wydaje mi się, że poszukiwania
mogą być nieco łatwiejsze. Chociaż jeśli ktoś trzyma w domu buhera to raczej
nie obnosi się z tym zbytnio.- dodała złotowłosa pod koniec jednakże nieco się
wahając, w jej głosie było można wyczuć niepewność bo uświadomiła sobie, że jej
odkrycie może tak właściwie nie wiele dać.
-O to już się nie martw Asagi ma niebywałych
tropicieli, oni mają swe sposoby. I uwierz, niebywale nam to pomoże.- Eizo
pochwalił Rutę poczym uśmiechnął się delikatnie. A w głębi siebie cieszył się,
że to jakże dla niego absurdalne „śledztwo” powoli jednak się posuwa do przodu.
Rano
zaś wraz z pozostałymi mieszkańcami rezydencji ustalono następne kroki
działania. Tak jak mówił Lord Eizo Asagi wyśle w tamtejszy obszar swych
tropicieli, zaś Taro, Ian, Faust i Ruta wybiorą się do Atkilli gdzie spróbują
się dowiedzieć jakie klany i grupy mają konflikty z klanami, których siedziby
znajdują się w dzielnicy północnej jak i w City Ners. Dostrzegli bowiem, że
miejsca gdzie ostatni raz widziano w Atkilli ofiary znajdowały się w pewnej
odległości od tych dzielnic. Lecz czy coś to wniesie do sprawy, tego nikt nie
wie.
[1] Mówi się tak na pierwszy
etap podróży do Atkilii, stan w którym istota uspokaja swoją duszę, ciało jak i
umysł. Wtedy wygląda jakby spała.
Hej, siedziałam sobie właśnie zdołowana i przygnębiona z racji, że muszę jutro iść do szkoły (nie sądziłam, że ta instytucja może aż tak wpływać na moje zdrowie psychiczne ) aż tu widzę nowy rozdział w twojej historii. Od razu zabrałam się za czytanie. I jak moje pierwsze wrażenia? Rewelacyjne. Pogłębienie wątku jak ja to nazywam ,,kryminalnego z Rutą w roli głównej''. Zaczyna się robić coraz bardziej interesująco :) Ucieszył mnie fakt, że pojawił się Lord. Uwielbiam go. Sądzę, że jest to najbardziej ciekawa postać.
OdpowiedzUsuńTwoja historia zaczyna mnie coraz bardziej interesować. Mówiłam już, że rozdział jest super? Jeżeli tak, to jeszcze raz powtórzę: ten rozdział jest boski. Spodobała mi się umiejętność Ruty do walki w ręcz. Przydatna cecha, sprawiająca zaciekawienie owej postaci.
Ty wiesz jak poprawić humor :) Czekam na kolejne rozdziały. Tymczasem życzę weny i jeszcze raz weny.
Pozdrawiam
Hej :) też się tym dołowałam, ale po długich negocjacjach z mamą udało mi się wynegocjować iż do końca tygodnia nie idę do szkoły ^^ więc o tyle mam dobrze... ale nie do końca bo mam sporooo.. rzeczy do zrobienia ;/. Cieszy mnie niezmiernie, że moje wypociny kogoś cieszą i poprawiają humor :) jest to dla mnie niebywale miły komplement. Nie znam się zbyt na kryminałach ( lubię oglądać tego typu seriale z książkami tego gatunku nie miałam zbytnio styczności, wole fantasy lecz dobrym tytułem nie pogardzę :) ) więc ten wątek raczej zbyt wybitny jednakże nie będzie ;/ ale postaram się to jakoś zmienić :). Jeśli chodzi o Lorda jest to dość dopracowana postać (bynajmniej w mojej głowie), gdyż wymyśliłam ją z 2-3 lata temu, wpierw był to zwykły rysunek później przerodziło się to w postać, którą dopracowywałam przez ten czas, więc może dlatego jest dość ciekawy bo przez 2-3 lata wiele rzeczy na jego temat potworzyłam sobie w głowie, a tylko skrawki tego przedstawiłam jak na razie w op :)
UsuńBardzo dziękuję za te miłe słowa, mam nadzieję, że z kolejnymi rozdziałami Cię nie zawiodę.
Życzę powodzenia w szkole, jak i weny :)
Pozdrawiam
Nominowałam Cię do Liebster Blog Award! Po więcej informacji zapraszam na stronę:
OdpowiedzUsuńhttp://animasomniantis.blogspot.com/p/liebster-blog-award.html