sobota, 4 października 2014

Rozdział 3

Witam ponownie tym razem mam dla was 3 rozdział ^^ mam nadzieję, że nie wyszedł mi aż tak źle jak myślę:)
Zapraszam do czytania i komentowania. :)
P.S.  Przepraszam za wszelakie błędy.

Rozdział 4 ukaże się 18 października.

Rozdział 3


W jednej z paru karczm na uboczu głównej drogi handlowej. Jak zwykle roiło się od przejezdnych, handlarzy i kupców szukających tam chwili wytchnienia, dobrego posiłku i nie raz noclegu. W ciepłym wnętrzu zajazdu oświetlonego w każdym nawet najmniejszym zakamarku rozbrzmiewały głośne rozmowy i towarzyszące przy tym śmiechy. Atmosfera non stop przyjazna i miła dla każdego. Jednak nad jednym ze stolików umieszczonych pod oknem wisiała ciężka, gęsta kłębiąca w sobie wiele negatywnych emocji atmosfera doprawiona szczyptą grobowej ciszy. Dwoje istot siedzących na wprost siebie co chwile spoglądało drugiej w oczy w tym Ruta z nie lada do zignorowania nienawiścią przesiąkniętą  do samego jej źródła morderczym jadem.
-I jak smakuje ci tutejsza dziczyzna?- spytał Eizo nie potrafiąc powstrzymać kącika ust do uniesienia się. Atmosfera jaka między nimi panowała bawiła go, a samo zachowanie dziewczyny było jeszcze tym bardziej zabawne.
Dziewczyna w odpowiedzi mlasnęła jedynie głośno i wbiła w niego przeszywające spojrzenie po czym ponownie wróciła do konsumpcji zawartości swojego talerza.
–Dzisiejszej nocy bardzo intensywnie świeci Księżyc, nie uważasz?- cień uśmiechu jaki towarzyszył mu przez cały wieczór nie schodził z jego twarzy ani przez chwilę. W tej chwili był kompletnym przeciwieństwem Ruty, która od paru dni dąsała się na niego niemiłosiernie. Nie robiła tego bez powodu. Dzień po przekroczeniu granicy po godzinnych truciach złotowłosej Lord zgodził się by przedyskutować jej ewentualne wypuszczenie. Choć bądź co bądź nie miał na to w ogóle ochoty. Po tym wydarzeniu za każdym razem gdy poruszała takowy temat Lord skutecznie ją ignorował lub zmieniał temat. .- Było by można przejść się teraz po piaszczystej plaży. Miałoby to taki magiczny klimat.- konturował Lord nie spuszczając wzroku z twarzy Ruty w której coraz bardziej wzrastała złość.
-Pierdzielony romantyk się znalazł. –syknęła pod nosem złotowłosa przeżuwając kawałek mięsiwa. Wiedziała, że jedynie droczy się z nią, że chce ją jeszcze bardziej wkurzyć, ale mimo tej świadomości nie była wstanie ignorować jego zachowania. Z każdą sekundą była coraz bardziej podminowana.
Dziewczyna nagle wbiła brutalnie widelec w wysmażoną dziczyznę. Starała się go nie rzucić w osobnika siedzącego przed nią.
-A tak w ogóle to o co się złościsz?- spytał nadmiernie miłym i ciepłym głosem Eizo. Złotowłosa skierowała swoje oczy przesycone żądzą krwi na blondyna wraz z tym zaciskając mocno dłoń na widelcu. Jednak po chwili jej chwyt poluźnił się, a oczy złagodniały. Przez jej głowę przemknęła myśl, czy Lord w ogóle ma zamiar kiedykolwiek ją wypuścić. Czy będzie szansa, że jeszcze kiedyś zazna wolności.
-O nic. – burknęła sfrustrowana Ruta starając się uspokoić. Wiedziała, że jej złoszczenie jedynie usatysfakcjonuje Lorda, ale mimo to grało w niej tyle sprzecznych uczuć.- Jebany jeden.- syknęła i rzuciła trzymający w dłoni widelec przed młodzieńca wbijając go w drewniany blat centymetr od jego dłoni. Nie potrafiła się jednak powstrzymać, była osobą wybuchową, do tego negatywne uczucia jakie narastały w niej wobec Eizo wgrywały nade wszystko.
-Może sobie poczytasz?- zasugerował Lord widząc parę zaniepokojonych spojrzeń obserwujących ich od pewnej chwili. Sięgnął z parapetu pierwszą lepszą gazetę i położył przed talerzem dziewczyny.
-Nie dzię…- warknęła, lecz zamilkła w połowie gdy ujrzała nagłówek jednego z artykułu. Chwyciła papier i rozłożyła w dłoniach uważnie przeglądając jego treść. Z każdym słowem przeczytanym przez nią jej rysy twarzy tężały, a oczy zaś ciemniały.
-Coś nie tak?- spytał poważnie zaniepokojony blondyn.
-Skradziono Shangen Światła.- odpowiedziała spokojnie gdy skończyła czytać artykuł.
-Ciekawe czy to Gomoar posunął się do takiego czynu czy też może Kader się zbudził.- zadumał się Eizo, a Ruta przemilczała to wiedziała, że nic dobrego z tego nie wyniknie.
-Czy ja wiem czy Gomoar byłby wstanie posunąć się do takiego czynu. Fakt, faktem toczą z Ais wojny za pośrednictwem elfów, ale bądź co bądź wątpię by byli w stanie coś takiego zrobić.
-A więc sądzisz, że Kader za tym stoi?
-Sama nie wiem, ale z tego co wcześniej na mieście słyszałam zanim mnie schwytano to księżniczka Ays dołączyła do niego. Więc czy nie znaczy to jednoznacznie, że coś planuje? Skoro od wieków chciał w pierw zawładnąć Ais więc czy księżniczka Ays nie jest bardzo mocnym sojusznikiem?- Ruta nie żyła zbyt długo więc nie miała w swoim życiu do czynienia z atakami Kadera, jedynie słyszała różne historie na jego temat, że niegdyś miał zostać władcą Krainy Ais i wszystko szło ku temu by to spełnić, jednakże pewnego razu Król będący na łożu śmierci zmienił nagle zdanie. A że Kader okazał się mściwą istotą chciał usunąć z życia każdego moc światła, lecz by to uczynić wpierw musiał podbić Ais.  Zaś księżniczka Ays była dzieckiem długo wyczekiwanym przez aktualną parę królewska jak i wszystkich poddanych. Jaka wybuchła w śród nich radość gdy mała dziewczynka przyszła na świat. Z tej okazji nadano jej imię na cześć ich królestwa. Radość z każdą chwilą była coraz większa, lecz sięgnęła zenitu gdy okazało się, że mała księżniczka jest Saino.  Zwana przez wszystkich była „Przyszłą Monarchinią” lub też „ Aniołem Ais”. Ale radość gwałtownie u gasła, a dziewczę zostało nazwaną „przeklętą” kiedy okazało się, że nosi w sobie nie element światła, a wrogi im element cienia.
-Nie nasza to sprawa. Nas się to nie tyczy. A raczej mnie. Czy moc światła będzie istnieć czy też nie mi to nie sprawi najmniejszej różnicy. – oznajmił beznamiętnie Eizo.
-Dla czego tak mówisz?
-Dla istot Ciemności tak zwana magia światła do niczego nie jest potrzebna, po prostu jej nie używamy, a nawet jest dla nas szkodliwa. Więc oczywiste jest, że nie specjalnie ważne są dla mnie losy Ais.
-A co z innymi? Nie liczą się dla siebie ich losy?
-A dla czego mają się liczyć? Jak wiesz nasz świat posiada dwa kontynenty Doltnit i Aircorn.  Dla Doltnit energią podstawową, bazową dzięki której jej istoty mogą żyć jest ciemność, zaś dla Aircorn światło. Jedynie Kraina Wody Letaquan jest wyjątkiem, gdyż jej mieszkańcy nie czerpią swojej mocy ani z ciemności, ani z światła. Więc niech każdy martwi się o swoje. – wyjaśnił Lord z lekkim znużeniem, jakby w cale nie mówił o czyimś istnieniu, a wręcz o czymś banalny, błahym, nudnym. Ruta zdziwiła się, a w jej ciele znowu wzrastała złość nie do końca mogła zrozumieć jak można być tak obojętnym wobec innych.
-Nie udawaj takiej zdziwionej, sama nie jesteś lepsza. Masz gdzieś życie innych.- dodał widząc reakcję dziewczyny z pewnością wymalowaną na twarzy.
-Jak możesz tak mówić skoro mnie nie znasz!- krzyknęła złotowłosa podnosząc się z krzesła i uderzając dłońmi o blat stołu.
-A czy się mylę?- spytał spokojnie w ogóle nie poruszony rozwścieczoną dziewczyną Eizo. Na te słowa Ruta otworzyła szerzej oczy i zamarła nie wiedziała co ma powiedzieć, a jej złość ustąpiła po części. Zacisnęła dłonie w pięści, lecz nic nie zrobiła jedynie spokojnie usiadła i wbiła spojrzenie w swoje kolana. Młodzieniec przyglądał się jej jeszcze przez chwilę po czym Ruta nie unosząc wzroku znad swoich stóp podniosła się i wyszła z karczmy.
-Lordzie list do ciebie przybył.- oznajmiła Liljanh jak zawsze odziana w czerwień, gdy tylko Eizo podszedł do wozu.
-Od kogo?- spytał poprawiając płaszcz na ramionach.
-Od Hrabiego Saint Asagi’ego.
-Asagi’ego?- zdziwił się blondyn.- Dziękuję za informację. –dodał po chwili i w tym właśnie momencie rozbrzmiał głośny krzyk, pisk i warczenie. Powóz w miejscu gwałtownie zaczął bujać się na boki.- Co tam się dzieje?- spytał zdziwiony Lord wskazując Liljanh na wóz. Kobieta jedynie westchnęła, podeszła do drzwiczek i otworzyła je szybko.
-Proszę Lordzie samemu zobaczyć.- rzekła ze zrezygnowaniem.
-Ty głupia…!!- krzyknął Kieru wypadając z wozu, przeturlał się po ziemi 2 metry po czym się zatrzymał i szybko wstał otrzepując z brudu.
-Ja się tu nie wpraszałam!- krzyknęła z wnętrza Ruta.- Więc nie miej do mnie pretensji!!
-Czy ja mam do ciebie jakieś pretensje?!!
-Nie no w ogóle nie masz!!
Eizo westchnął ciężko podirytowany, chwycił ciemnowłosego kotołaka za kar i popchnął w stronę wozu zmuszając tym by wsiadł.
-Liljanh ruszamy w tej chwili.- rzekł po czym schował się w wnęce powozu, który od razu ruszył. Kopyta koni uderzały o glebę z ogromnym impetem przybierając coraz to bardziej zawiłą prędkość. 
-O co tym razem poszło?- spytał wreszcie Lord przerywając tym morderczy pojedynek na spojrzenia.
-O nic.- burknął Kieru mierząc nienawistnym spojrzeniem Rutę.
-Yhym.- mruknęła sarkastycznie dziewczyna wywracając przy tym oczyma.
-Co się odzywasz?!
-A czy ja się odezwałam?!
-Tak! Twoja osoba strasznie mnie irytuje!
-A myślisz, że ty nie jesteś wkurzający?! Nie jestem tutaj bo chcę, tylko, że muszę.
-Nikt Cię tu nie trzyma, chcesz to sobie idź!
-Dobra! A więc ja wysiadam!- oznajmiła głośno Ruta po czym wstała ze swego miejsca i podeszła do drzwiczek otwierając je od razu na oścież. Silny wiatr uderzył w podróżujących próbując również wyrwać drzwi z zawiasów. Ruta trzymając się mocno za ścianki wozu wychyliła się z niego rozglądając po leśnej okolicy.
-To wysiadaj!- odpowiedział jej Kieru z grymasem na twarzy. Złotowłosa nie wahając się wystawiła nogę poza drzwi gotowa by wyskoczyć z rozpędzonego wozu.
-Zatrzymać konie!- podniósł głos nieco podirytowany , a wręcz wkurzony  nie jasną dla niego sytuacją. Powóz gwałtownie się zatrzymał rzucając wszystkimi.
-Dziękuję.- rzekła Ruta, a następnie wyskoczyła na twardą, suchą ziemię.
-Jesteś tego pewna?- spytał Eizo wychylając się na zewnątrz.  Wiejący wiatr rozwiał jego jasne włosy z twarzy ukazując na chwilę niesprawne prawe oko z czarnym symbolem na powiece.
Ruta zawahała się przez chwilę czując niepewność, lecz szybko z siebie to uczycie wyparła. W końcu od początku tego chciała, ale w Malumei było zbyt niebezpiecznie…. Z resztą „ziemie niczyje” wcale lepsze nie były.
-Oczywiście.- rzekła pewnie dziewczyna i hardo ruszyła w kierunku z którego jechali.
-No dobrze, a więc powodzenia.- powiedział spokojnie.- Na pewno ci się przyda.- dodał po chwili z tajemniczym błyskiem w oku. Ruta syknęła coś niezrozumiałego pod nosem zmuszając się przy tym by się nie odwrócić. -Tylko uważaj na siebie. Pamiętaj, że ciągle znajdujemy się na terenach lubujących się w szemranych interesach, czarnym rynku i handlem żywym towarem. A ty bez broni, środków do życia i zakuta w kajdanach jesteś bardzo atrakcyjnym i łatwym celem. No ale cóż… Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś się spotkamy.- dopowiedział jeszcze na pożegnanie Eizo, a następnie konie ruszyły. Po przejściu paru metrów złotowłosa odwróciła się, kurz pozostawiony przez konie opadł nieco ukazując oddalający się tył wozu.
Ponownie się obróciła i zaczęła żwawo maszerować. Do najbliższej wioski miała parę kilometrów, a do miasta pół dnia drogi na piechotę.
Westchnęła ciężko, gdy uświadomiła sobie, że wykonuje akt ogromnej głupoty.

-Nie szkoda ci pieniędzy co na nią wydałeś?- spytał Kieru od razu gdy tylko ruszyli. Powinien się cieszyć, że pozbył się tego balastu, ale jednak nie potrafił się nawet uśmiechnąć.
-Pieniędzy mi nie brakuje.- odpowiedział Lord.- Madeida.- wypowiedział dość cicho zaklęcie, po chwili przed nim pojawiła się niewielka, świecąca na jasno obręcz.  Jaskrawa plama błysła w niej, a następnie z pierścienia wyłonił się niewielki ptak z czerwoną wstążką przewiązana przez szyję z białym, niewielkim zwitkiem papieru. Smukłymi palcami Eizo wysunął rulon, a kremowy ptak zniknął tak samo jak się tu pojawił, a wraz z nim magiczny portal.
Jasnowłosy rozwinął papier i nim zdążył wczytać się w pierwszą linijkę atramentowych liter rozbrzmiał dźwięk tłuczonego szkła. Średniej wielkości, szary kamień wleciał przez niewielkie prostokątne okno tyłu wozu upadając na podłogę parę centymetrów od butów kotołaka. Przezroczyste drobinki uniosły się nad głowami mężczyzn po chwili opadając.
-Co jest?!- krzyknął przestraszony kotołak w raz z jego słowami konie impulsywnie zatrzymały się, a Eizo jak gdyby nigdy nic wstał i otworzył drzwiczki. Nie minęła nawet minuta, a stała już w nich zasapana Ruta z nieco zmieszaną miną. Lord gestem ręki zaprosił ją do środka.
-Myślałem, że szybciej się pojawisz.- dodał po chwili i wrócił do listu. Dziewczyna w milczeniu zajęła miejsce obok Kiru, który również wolał zachować ciszę.- Następny przystanek Kraina Ankoug.- rzekł gdy tylko przeczytał list i złożył go na 4 części.
-Znaczy się mnie może wielmożny Lord wysadzić w najbliższym mieście nie będę Lordowi przeszkadzać w podróży. A jeśli nie będzie to problem to mógłby mi również Lord te kajdany zdjąć.- rzekła Ruta lecz w odpowiedzi uzyskała tylko tajemniczy półuśmiech, którego w żadnym stopniu nie była wstanie rozszyfrować.
-A po co tam jedziemy?- spytał kotołak kompletnie puszczając mimo uszów wypowiedź dziewczyny.
-Nasz dobry przyjaciel Asagi Sainto nas zaprasza w swe progi.




2 komentarze:

  1. Rozdział świetny. Coraz bardziej zachwycam się Twoim pismem. Tworzysz niezwykly świat i bohaterów. A ja polubilam Rutą. :-). Ciekawa postać.
    Ogólnie wszystko mi się podobało, ten portal z ptakiem, hm... To było intrygujące, dobrze przedstawione.:-)
    Czekam na więcej i pozdrawiam. :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję za ciepłe słowa jak i bardzo cieszy mnie, że Ci się podoba :)

      Usuń

szablon wykona� Eyes Only dla wioski szablon�w przy pomocy shooters, Kieran O'Connor