Witam ponownie tym razem mam dla was 3 rozdział ^^ mam nadzieję, że nie wyszedł mi aż tak źle jak myślę:)
Zapraszam do czytania i komentowania. :)
P.S. Przepraszam za wszelakie błędy.
Rozdział 4 ukaże się 18 października.
Rozdział 3
W jednej z paru karczm na uboczu
głównej drogi handlowej. Jak zwykle roiło się od przejezdnych, handlarzy i
kupców szukających tam chwili wytchnienia, dobrego posiłku i nie raz noclegu. W
ciepłym wnętrzu zajazdu oświetlonego w każdym nawet najmniejszym zakamarku
rozbrzmiewały głośne rozmowy i towarzyszące przy tym śmiechy. Atmosfera non
stop przyjazna i miła dla każdego. Jednak nad jednym ze stolików umieszczonych
pod oknem wisiała ciężka, gęsta kłębiąca w sobie wiele negatywnych emocji
atmosfera doprawiona szczyptą grobowej ciszy. Dwoje istot siedzących na wprost
siebie co chwile spoglądało drugiej w oczy w tym Ruta z nie lada do
zignorowania nienawiścią przesiąkniętą
do samego jej źródła morderczym jadem.
-I jak smakuje ci tutejsza dziczyzna?- spytał Eizo
nie potrafiąc powstrzymać kącika ust do uniesienia się. Atmosfera jaka między
nimi panowała bawiła go, a samo zachowanie dziewczyny było jeszcze tym bardziej
zabawne.
Dziewczyna
w odpowiedzi mlasnęła jedynie głośno i wbiła w niego przeszywające spojrzenie
po czym ponownie wróciła do konsumpcji zawartości swojego talerza.
–Dzisiejszej nocy bardzo intensywnie świeci
Księżyc, nie uważasz?- cień uśmiechu jaki towarzyszył mu przez cały wieczór nie
schodził z jego twarzy ani przez chwilę. W tej chwili był kompletnym
przeciwieństwem Ruty, która od paru dni dąsała się na niego niemiłosiernie. Nie
robiła tego bez powodu. Dzień po przekroczeniu granicy po godzinnych truciach
złotowłosej Lord zgodził się by przedyskutować jej ewentualne wypuszczenie. Choć
bądź co bądź nie miał na to w ogóle ochoty. Po tym wydarzeniu za każdym razem
gdy poruszała takowy temat Lord skutecznie ją ignorował lub zmieniał temat. .-
Było by można przejść się teraz po piaszczystej plaży. Miałoby to taki magiczny
klimat.- konturował Lord nie spuszczając wzroku z twarzy Ruty w której coraz
bardziej wzrastała złość.
-Pierdzielony
romantyk się znalazł. –syknęła pod nosem złotowłosa przeżuwając kawałek
mięsiwa. Wiedziała, że jedynie droczy się z nią, że chce ją jeszcze bardziej
wkurzyć, ale mimo tej świadomości nie była wstanie ignorować jego zachowania. Z
każdą sekundą była coraz bardziej podminowana.
Dziewczyna nagle wbiła brutalnie widelec w
wysmażoną dziczyznę. Starała się go nie rzucić w osobnika siedzącego przed nią.
-A
tak w ogóle to o co się złościsz?- spytał nadmiernie miłym i ciepłym głosem
Eizo. Złotowłosa skierowała swoje oczy przesycone żądzą krwi na blondyna wraz z
tym zaciskając mocno dłoń na widelcu. Jednak po chwili jej chwyt poluźnił się,
a oczy złagodniały. Przez jej głowę przemknęła myśl, czy Lord w ogóle ma zamiar
kiedykolwiek ją wypuścić. Czy będzie szansa, że jeszcze kiedyś zazna wolności.
-O nic. – burknęła sfrustrowana Ruta starając się
uspokoić. Wiedziała, że jej złoszczenie jedynie usatysfakcjonuje Lorda, ale mimo
to grało w niej tyle sprzecznych uczuć.- Jebany jeden.- syknęła i rzuciła
trzymający w dłoni widelec przed młodzieńca wbijając go w drewniany blat
centymetr od jego dłoni. Nie potrafiła się jednak powstrzymać, była osobą
wybuchową, do tego negatywne uczucia jakie narastały w niej wobec Eizo wgrywały
nade wszystko.
-Może sobie poczytasz?- zasugerował Lord widząc
parę zaniepokojonych spojrzeń obserwujących ich od pewnej chwili. Sięgnął z
parapetu pierwszą lepszą gazetę i położył przed talerzem dziewczyny.
-Nie dzię…- warknęła, lecz zamilkła w połowie gdy
ujrzała nagłówek jednego z artykułu. Chwyciła papier i rozłożyła w dłoniach
uważnie przeglądając jego treść. Z każdym słowem przeczytanym przez nią jej
rysy twarzy tężały, a oczy zaś ciemniały.
-Coś nie tak?- spytał poważnie zaniepokojony
blondyn.
-Skradziono Shangen Światła.- odpowiedziała
spokojnie gdy skończyła czytać artykuł.
-Ciekawe czy to Gomoar posunął się do takiego czynu
czy też może Kader się zbudził.- zadumał się Eizo, a Ruta przemilczała to wiedziała,
że nic dobrego z tego nie wyniknie.
-Czy
ja wiem czy Gomoar byłby wstanie posunąć się do takiego czynu. Fakt, faktem
toczą z Ais wojny za pośrednictwem elfów, ale bądź co bądź wątpię by byli w
stanie coś takiego zrobić.
-A
więc sądzisz, że Kader za tym stoi?
-Sama
nie wiem, ale z tego co wcześniej na mieście słyszałam zanim mnie schwytano to
księżniczka Ays dołączyła do niego. Więc czy nie znaczy to jednoznacznie, że
coś planuje? Skoro od wieków chciał w pierw zawładnąć Ais więc czy księżniczka
Ays nie jest bardzo mocnym sojusznikiem?- Ruta nie żyła zbyt długo więc nie
miała w swoim życiu do czynienia z atakami Kadera, jedynie słyszała różne
historie na jego temat, że niegdyś miał zostać władcą Krainy Ais i wszystko
szło ku temu by to spełnić, jednakże pewnego razu Król będący na łożu śmierci
zmienił nagle zdanie. A że Kader okazał się mściwą istotą chciał usunąć z życia
każdego moc światła, lecz by to uczynić wpierw musiał podbić Ais. Zaś księżniczka Ays była dzieckiem długo
wyczekiwanym przez aktualną parę królewska jak i wszystkich poddanych. Jaka
wybuchła w śród nich radość gdy mała dziewczynka przyszła na świat. Z tej
okazji nadano jej imię na cześć ich królestwa. Radość z każdą chwilą była coraz
większa, lecz sięgnęła zenitu gdy okazało się, że mała księżniczka jest
Saino. Zwana przez wszystkich była
„Przyszłą Monarchinią” lub też „ Aniołem Ais”. Ale radość gwałtownie u gasła, a
dziewczę zostało nazwaną „przeklętą” kiedy okazało się, że nosi w sobie nie
element światła, a wrogi im element cienia.
-Nie
nasza to sprawa. Nas się to nie tyczy. A raczej mnie. Czy moc światła będzie
istnieć czy też nie mi to nie sprawi najmniejszej różnicy. – oznajmił
beznamiętnie Eizo.
-Dla
czego tak mówisz?
-Dla
istot Ciemności tak zwana magia światła do niczego nie jest potrzebna, po
prostu jej nie używamy, a nawet jest dla nas szkodliwa. Więc oczywiste jest, że
nie specjalnie ważne są dla mnie losy Ais.
-A
co z innymi? Nie liczą się dla siebie ich losy?
-A
dla czego mają się liczyć? Jak wiesz nasz świat posiada dwa kontynenty Doltnit
i Aircorn. Dla Doltnit energią
podstawową, bazową dzięki której jej istoty mogą żyć jest ciemność, zaś dla
Aircorn światło. Jedynie Kraina Wody Letaquan jest wyjątkiem, gdyż jej
mieszkańcy nie czerpią swojej mocy ani z ciemności, ani z światła. Więc niech
każdy martwi się o swoje. – wyjaśnił Lord z lekkim znużeniem, jakby w cale nie mówił
o czyimś istnieniu, a wręcz o czymś banalny, błahym, nudnym. Ruta zdziwiła się,
a w jej ciele znowu wzrastała złość nie do końca mogła zrozumieć jak można być
tak obojętnym wobec innych.
-Nie
udawaj takiej zdziwionej, sama nie jesteś lepsza. Masz gdzieś życie innych.-
dodał widząc reakcję dziewczyny z pewnością wymalowaną na twarzy.
-Jak
możesz tak mówić skoro mnie nie znasz!- krzyknęła złotowłosa podnosząc się z
krzesła i uderzając dłońmi o blat stołu.
-A czy się mylę?- spytał spokojnie w ogóle nie
poruszony rozwścieczoną dziewczyną Eizo. Na te słowa Ruta otworzyła szerzej
oczy i zamarła nie wiedziała co ma powiedzieć, a jej złość ustąpiła po części.
Zacisnęła dłonie w pięści, lecz nic nie zrobiła jedynie spokojnie usiadła i
wbiła spojrzenie w swoje kolana. Młodzieniec przyglądał się jej jeszcze przez
chwilę po czym Ruta nie unosząc wzroku znad swoich stóp podniosła się i wyszła z
karczmy.
-Lordzie
list do ciebie przybył.- oznajmiła Liljanh jak zawsze odziana w czerwień, gdy
tylko Eizo podszedł do wozu.
-Od
kogo?- spytał poprawiając płaszcz na ramionach.
-Od
Hrabiego Saint Asagi’ego.
-Asagi’ego?-
zdziwił się blondyn.- Dziękuję za informację. –dodał po chwili i w tym właśnie
momencie rozbrzmiał głośny krzyk, pisk i warczenie. Powóz w miejscu gwałtownie zaczął
bujać się na boki.- Co tam się dzieje?- spytał zdziwiony Lord wskazując Liljanh
na wóz. Kobieta jedynie westchnęła, podeszła do drzwiczek i otworzyła je
szybko.
-Proszę
Lordzie samemu zobaczyć.- rzekła ze zrezygnowaniem.
-Ty
głupia…!!- krzyknął Kieru wypadając z wozu, przeturlał się po ziemi 2 metry po czym się
zatrzymał i szybko wstał otrzepując z brudu.
-Ja
się tu nie wpraszałam!- krzyknęła z wnętrza Ruta.- Więc nie miej do mnie
pretensji!!
-Czy
ja mam do ciebie jakieś pretensje?!!
-Nie
no w ogóle nie masz!!
Eizo
westchnął ciężko podirytowany, chwycił ciemnowłosego kotołaka za kar i popchnął
w stronę wozu zmuszając tym by wsiadł.
-Liljanh
ruszamy w tej chwili.- rzekł po czym schował się w wnęce powozu, który od razu
ruszył. Kopyta koni uderzały o glebę z ogromnym impetem przybierając coraz to
bardziej zawiłą prędkość.
-O
co tym razem poszło?- spytał wreszcie Lord przerywając tym morderczy pojedynek
na spojrzenia.
-O
nic.- burknął Kieru mierząc nienawistnym spojrzeniem Rutę.
-Yhym.-
mruknęła sarkastycznie dziewczyna wywracając przy tym oczyma.
-Co
się odzywasz?!
-A
czy ja się odezwałam?!
-Tak!
Twoja osoba strasznie mnie irytuje!
-A
myślisz, że ty nie jesteś wkurzający?! Nie jestem tutaj bo chcę, tylko, że
muszę.
-Nikt
Cię tu nie trzyma, chcesz to sobie idź!
-Dobra!
A więc ja wysiadam!- oznajmiła głośno Ruta po czym wstała ze swego miejsca i podeszła
do drzwiczek otwierając je od razu na oścież. Silny wiatr uderzył w
podróżujących próbując również wyrwać drzwi z zawiasów. Ruta trzymając się mocno
za ścianki wozu wychyliła się z niego rozglądając po leśnej okolicy.
-To
wysiadaj!- odpowiedział jej Kieru z grymasem na twarzy. Złotowłosa nie wahając
się wystawiła nogę poza drzwi gotowa by wyskoczyć z rozpędzonego wozu.
-Zatrzymać
konie!- podniósł głos nieco podirytowany , a wręcz wkurzony nie jasną dla niego sytuacją. Powóz
gwałtownie się zatrzymał rzucając wszystkimi.
-Dziękuję.-
rzekła Ruta, a następnie wyskoczyła na twardą, suchą ziemię.
-Jesteś
tego pewna?- spytał Eizo wychylając się na zewnątrz. Wiejący wiatr rozwiał jego jasne włosy z
twarzy ukazując na chwilę niesprawne prawe oko z czarnym symbolem na powiece.
Ruta
zawahała się przez chwilę czując niepewność, lecz szybko z siebie to uczycie
wyparła. W końcu od początku tego chciała, ale w Malumei było zbyt
niebezpiecznie…. Z resztą „ziemie niczyje” wcale lepsze nie były.
-Oczywiście.-
rzekła pewnie dziewczyna i hardo ruszyła w kierunku z którego jechali.
-No
dobrze, a więc powodzenia.- powiedział spokojnie.- Na pewno ci się przyda.-
dodał po chwili z tajemniczym błyskiem w oku. Ruta syknęła coś niezrozumiałego
pod nosem zmuszając się przy tym by się nie odwrócić. -Tylko uważaj na siebie.
Pamiętaj, że ciągle znajdujemy się na terenach lubujących się w szemranych
interesach, czarnym rynku i handlem żywym towarem. A ty bez broni, środków do
życia i zakuta w kajdanach jesteś bardzo atrakcyjnym i łatwym celem. No ale
cóż… Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś się spotkamy.- dopowiedział jeszcze na
pożegnanie Eizo, a następnie konie ruszyły. Po przejściu paru metrów złotowłosa
odwróciła się, kurz pozostawiony przez konie opadł nieco ukazując oddalający
się tył wozu.
Ponownie
się obróciła i zaczęła żwawo maszerować. Do najbliższej wioski miała parę
kilometrów, a do miasta pół dnia drogi na piechotę.
Westchnęła
ciężko, gdy uświadomiła sobie, że wykonuje akt ogromnej głupoty.
-Nie
szkoda ci pieniędzy co na nią wydałeś?- spytał Kieru od razu gdy tylko ruszyli.
Powinien się cieszyć, że pozbył się tego balastu, ale jednak nie potrafił się
nawet uśmiechnąć.
-Pieniędzy
mi nie brakuje.- odpowiedział Lord.- Madeida.- wypowiedział dość cicho zaklęcie,
po chwili przed nim pojawiła się niewielka, świecąca na jasno obręcz. Jaskrawa plama błysła w niej, a następnie z
pierścienia wyłonił się niewielki ptak z czerwoną wstążką przewiązana przez
szyję z białym, niewielkim zwitkiem papieru. Smukłymi palcami Eizo wysunął
rulon, a kremowy ptak zniknął tak samo jak się tu pojawił, a wraz z nim
magiczny portal.
Jasnowłosy
rozwinął papier i nim zdążył wczytać się w pierwszą linijkę atramentowych liter
rozbrzmiał dźwięk tłuczonego szkła. Średniej wielkości, szary kamień wleciał
przez niewielkie prostokątne okno tyłu wozu upadając na podłogę parę
centymetrów od butów kotołaka. Przezroczyste drobinki uniosły się nad głowami
mężczyzn po chwili opadając.
-Co
jest?!- krzyknął przestraszony kotołak w raz z jego słowami konie impulsywnie
zatrzymały się, a Eizo jak gdyby nigdy nic wstał i otworzył drzwiczki. Nie
minęła nawet minuta, a stała już w nich zasapana Ruta z nieco zmieszaną miną.
Lord gestem ręki zaprosił ją do środka.
-Myślałem,
że szybciej się pojawisz.- dodał po chwili i wrócił do listu. Dziewczyna w
milczeniu zajęła miejsce obok Kiru, który również wolał zachować ciszę.-
Następny przystanek Kraina Ankoug.- rzekł gdy tylko przeczytał list i złożył go
na 4 części.
-Znaczy
się mnie może wielmożny Lord wysadzić w najbliższym mieście nie będę Lordowi
przeszkadzać w podróży. A jeśli nie będzie to problem to mógłby mi również Lord
te kajdany zdjąć.- rzekła Ruta lecz w odpowiedzi uzyskała tylko tajemniczy
półuśmiech, którego w żadnym stopniu nie była wstanie rozszyfrować.
-A
po co tam jedziemy?- spytał kotołak kompletnie puszczając mimo uszów wypowiedź
dziewczyny.
-Nasz
dobry przyjaciel Asagi Sainto nas zaprasza w swe progi.
Rozdział świetny. Coraz bardziej zachwycam się Twoim pismem. Tworzysz niezwykly świat i bohaterów. A ja polubilam Rutą. :-). Ciekawa postać.
OdpowiedzUsuńOgólnie wszystko mi się podobało, ten portal z ptakiem, hm... To było intrygujące, dobrze przedstawione.:-)
Czekam na więcej i pozdrawiam. :-)
Bardzo dziękuję za ciepłe słowa jak i bardzo cieszy mnie, że Ci się podoba :)
Usuń