Rozdział
6
-Witaj
Eizo.- przywitał dosadnym, niskim głosem solidnej budowy ciała mężczyzna o
ciemnych, kruczych włosach i o ołowianym odcieniu szarości, głęboko osadzonych
oczach.
-Dawno
się nie widzieliśmy Asagi.- odpowiedział blondyn podchodząc do o wiele wyższego
od siebie mężczyzny.
-Rzec
bym mógł to samo. Zapraszam was w me skromne progi. – zerknął na Słońce zawieszone
wysoko nad ich głowami, zmrużył oczy i przykry je od góry dużą
dłonią.-Moglibyśmy zostać tu…jednakże nie przepadam za tą porą dnia. Wybaczcie.-
zaprosił słowem jak i gestem wskazując dłonią na drewniane, potężne drzwi, a
raczej wrota, obficie przysypane płaskorzeźbami przedstawiające bogów i bożki,
prowadzących do również majestatycznej wymiarami rezydencji.
-Bardzo
skromne.- mruknęła pod nosem Ruta przyglądając się trzypiętrowej budowli z
szarego kamienia i czarnym dachem i ogromnych oknach w drewnianych, pozłacanych
ramach.
-Jak
ma się kasę to wszystko wydaje się „skromne”.- odszepnął Kieru przechodząc obok
dziewczyny by podążyć za mężczyznami.
-Rozgośćcie
się i czujcie się jak u siebie.- stwierdził Asagi gdy znaleźli się w
monumentalnym holu wyłożonym marmurem od posadzki po wysoko zawieszony sufit na
którego środku zawisł kryształowy żyrandol. A naprzeciw wejścia zdobione
schody. – Widzę, że jest was nieco więcej niż początkowo planowaliśmy.- dodał mężczyzna
z niezadowoleniem przyglądając się niechętnie z nutką obrzydzenia dziewczynie,
kryjącej się za kotołakiem, którego ciemne oczy wędrowały po marmurach i mimo
iż był tu wiele razy za każdym razem przyglądał się temu miejscu jakby widział
je po raz pierwszy raz.
-Ale
chyba nie sprawi ci to większego problemu.- rzekł Eizo bardziej twierdząc niż
pytając. Czarnowłosy przyglądał się wciąż złotowłosej z wyższością wypisaną nie
tylko w jego oczach, czy też na twarzy, lecz z jego całej postury emanowała
hegemonia i awersja. Dziewczyna zerknęła w jego szare spojrzenie i szybko
spuściła swe czując jak jego negatywne nastawienie do niej ciąży na jej barkach
usiłując wgnieść ją w zimną posadzkę. Ruta nie była w stanie pojąć skąd u Lorda
Asagi’ego takie nastawienie do niej, jednak była pewna, że nie zmieni się to…
bynajmniej nie w najbliższym czasie.
-Skądże,
skoro jest twoją przyjaciółką to również i moją.- mówił z lekkością, która tak
łatwo mu przychodziła, mimo iż ani jedno z tych słów nie było szczere. Asagi
nie przepadał za tego typu niespodziankami. Był dobrym przyjacielem Lorda i
wiedział jaki tryb życia niegdyś prowadził.
-To
się cieszę.
**
-Nie
sądziłem, że powróciłeś do starych nawyków.- rzekł Asagi siedząc w skórzanym
fotelu w jednym z wielu salonów w tej posiadłości.
-Nie
rozumiem.- odparł Eizo spoglądając za okno na nocny pejzaż.
-Nie
udawaj głupiego. Chodzi mi o tą dziewuchę. Kiedyś w innych gustowałeś.
-Ha…?-
zdziwił i oburzył się nieco jasnowłosy, jednakże wiedział o co przyjacielowi
chodzi.- Nie prowadzę już tego jakże lubieżnego życia, poza tym Ruta nie jest
taka za jaką ją bierzesz.
-Tak…?
A niby jaka jest? Kochana i cudowna nie patrząca na twój dobrobytem? Wiesz
jakie są wszystkie kobiety. Dla pieniędzy każda będzie leżeć u twych stóp. –
ironia lała się potokiem z ust mężczyzny, który nie zamierzał powstrzymywać
swych słów.
-Kiedyś
z tego korzystałem, ale to stare dzieje.
-Eh…
to prawda, traktowałeś je przedmiotowo. Częściej je zmieniałeś niż rękawiczki.-
westchnął ciężko czarnowłosy po czym wziął łyk trunku z kryształowej szklanki.-
Ale nigdy mi ich do domu nie przyprowadzałeś! Czym ona się niby różni od
reszty?!
-
Nie myślę o niej w kategoriach seksualnych..- odpowiedział spokojnie Lord i
również zamoczył usta w cieczy.- Zakupiłem ją. Tym się różni.
-Że
co?!- krzyk wywołany szokiem wydobył się z ust przyjaciela, który uniósł się z
fotela z szeroko otwartymi oczyma. Wiedział, że jego dobry przyjaciel ma wiele
zainteresowań, szasta pieniędzmi na prawo i lewo, jednakże nie spodziewał się
po nim takiego absurdu. Wzięcie udziału w handlu żywym towarem jest głupotą nad
głupotami, która nie jednokrotnie potrafi być również niebezpieczna.
-Tak
jakoś wyszło. Pod wpływem impulsu to zrobiłem.- tłumaczył jak gdyby nigdy nic,
jakby kupił małą myszkę, którą może trzymać w pozłacanej klatce lub też w
kieszeni swego szykowanego płaszcza.
-Czyś
ty do reszty zdurniał?! Nie masz co z pieniędzmi robić czy jak?!
-Później
pomyślałem, że to może być niezła inwestycja.
-Przestań
pleść mi tu tak niedorzeczne androny!!
-A
no tak. Nie przyjechałem tu by o tym dyskutować. Mów po co mnie tu zaprosiłeś.
-Nie
zmieniaj tak nagle tematu. Nie skończyłem z tobą jeszcze o tym rozmawiać.
-Doprawdy?-
spytał ciszej swym aksamitnym głosem Lord, a jego chłodne jak lód spojrzenie
wbiło się w przyjaciela jak sople lodu. Ciemnowłosy zamilkł, opadł na swe
siedzisko, przymknął powieki, jego rysy twarzy zmiękły, gdy tylko mężczyzna
nieco się rozluźnił i uspokoił.
-Później
to dokończymy.- rzekł Asagi starając się ponownie nie wpaść w szał, a następnie
wypił resztę alkoholu.- Słyszałeś kiedyś o Atkilii?- zmienił temat i
nastawienie do swego rozmówcy o 180 stopni, jego twarz stężała nadając jej
powagi i dodając lat. Mimo iż był młodszy od Eizo jego wygląd wskazywał na kompletnie
co innego. Różnił się od swego
przyjaciela. Był wysokim o solidnej budowie, lecz zarazem smukłej sylwetce
mężczyzną po 30’styce . A jego twarz wyglądała na rzeźbioną, męskie rysy
twarzy, uwydatnione kości policzkowe, grecki nos oraz kwadratowa żuchwa. Ni jak
miało się to do delikatnej twarzyczki Lorda, której ewidentnie brakowało
promieni słonecznych.
-Odrębny
skrawek Świata Dusz.
-W
którym mogą spotykać się istoty bezpośrednio swymi pierwotnymi formami, duszami.
I powstała tam dość popularna „gra” zwana Thoria.
-Thoria?
-Są
to pojedynki dusz przy użyciu Dav[1].
Jak już pewnie się domyślasz nie jest to zbyt bezpieczna zabawa. Ale to nie
jest moim zmartwieniem. Chodzi o to, że niektórzy członkowie, w tym również Saino,
grupy nad, którą sprawuję swą pieczę jak i z całego klanu regularnie zaglądają
do Atkilii i bawią się w tą nonsensowną grę…- klany istniały od zarania
dziejów, gromadziły one istoty o podobnych poglądach i nie tylko nad którymi
znajdował się Gakoe. -…zaginęli, jednakże część z nich została już
odnaleziona…. Zwłoki były pozostawione w najróżniejszych miejscach na terenie
Ankoug. Trafiły się także przypadki opętania duszy… nie byliśmy w stanie nic z
tym zrobić jak tylko…. Wiesz czym się to kończy.- opowiedział Asagi, lecz na
koniec z trudem przechodziły przez jego gardło kolejne słowa. Było ciężko mu o
tym mówić. Wielu z tych istot znał i to nawet dobrze, znał ich rodziny, a
niektórymi opiekował się od najmłodszych lat.
-Sądzisz,
że to inny klan?- spytał Eizo z poważną miną i skupieniem w oczach. Ta sprawa
była dla niego i nie tylko dla niego tajemnicza. W końcu Saino to potężne
istoty nie tak łatwo je pojmać ,a co dopiero zabić. A zemsta innego klanu była
w tej chwili bardzo prawdopodobna.
-Wątpię,
inne klany również posiadają podobny problem. Nie jesteśmy jedyni. Na początku
myślałem, że chodzi o osłabienie nas. Ale Einvici[2] też są ofiarami, na domiar tego w innych klanach giną również śmiertelnicy i
wieczni. Więc jaki jest tego sens? Mam już 9 ofiar w tym 7 to Saino i nie
wydaje mi się by na tym miało to się zakończyć.
-Nie
za ciekawa to sprawa. Ale tak właściwie po co ja ci tu?- spytał Eizo, a w jego
głosie było można wyczuć szczyptę nonszalancji.
-Nie
zgrywaj teraz idioty!- warknął podirytowany mężczyzna, znał tę stronę Eizo i
straszliwie ona go irytowała. Lord byłby nawet w stanie przyglądać się jak małe,
niewinne dziecko przed jego stopami zostaje ćwiartowane na wiele kawałków,
powoli tak by dziecię jeszcze długo cierpiało. A on nie poruszony stał by tak
popijając wino z tym swym lodowatym spojrzeniem, kryjącym za swą grubą lodową
ścianą myśli, których w żaden sposób nie dało by się odczytać.
-Nie
śmiałbym.
-Twoja
pomoc jest mi niezmiernie potrzebna. A wiesz, że nie przepadam za proszeniem
kogokolwiek o pomoc, a tym bardziej ciebie.
-Ale
jak ja tu niby mogę pomóc?- zadrwił Lord. Ciemnowłosy syknął pod nosem, lecz
widząc rozbawioną minę przyjaciela uniósł się i uderzył pięściami o stoliczek
stojący miedzy nimi. Szklanki stojące na nim podskoczyły, ale wyraz twarzy
blondyna nie zmienił się.
-Nie
żartuj sobie ze mnie. Gdybym wiedział,
że nie jesteś w stanie mi pomóc to bym nawet nie śmiał pisać do ciebie. Nie
traciłbym w tej chwili na ciebie czasu mimo iż w tym momencie może ktoś w
skrajnym cierpieniu umierać.- warknął mężczyzna i schylił się nad stolikiem by
być bliżej blondyna.
-Ale
co ja tutaj mogę? Nawet nigdy nie byłem w Atkilii i nie będę.- rzekł z
przekąsem Eizo i spojrzał kpiąco w szare tęczówki swego rozmówcy. Czarnowłosy
chwycił nagle za skrawek koszuli pod szyją młodzieńca i przyciągnął bliżej
siebie, z jego oczu kipiała złość, nie, furia, którą za wszelką cenę usiłował
powstrzymać byle nie wybuchnąć.
-Ty
jako jeden z niewielu masz tyle znajomości w tym mrocznym świecie. Bez problemu
możesz zdobyć jakiekolwiek informacje, wielu jest na twojej łasce inni zaś są
twymi dłużnikami. Myślisz, że czego teraz potrzebuję jak wszystko jest jedną
wielką niewiadomą?! Herbatki popołudniowej?! Nie, nie do jasnej anielki!
Potrzebuję informacji, które ty możesz zdobyć!- uniósł już któryś raz z kolei
głos, krzycząc w twarz swego przyjaciela oddaloną od jego o zaledwie parę
centymetrów. Jednak Eizo nie drgnęła nawet powieka, jakby był kukłą,
porcelanową, pustą lalką. Chwycił przyjaciela za rękę którą trzymał go za
koszulę i poluźnił chwyt by móc się oswobodzić i usiąść.
-Czyli
chcesz informacji. Zobaczę co da się zrobić.- rzekł impertynencko i odchylił nieco głowę do tyłu.
-Nie
masz co zobaczyć, tylko masz to zrobić. W końcu jesteś mi coś winien.- oznajmił
cierpko Asagi, a Lord syknął z niezadowolenia. – I jeszcze jedna sprawa.
-Nie
za dużo ode mnie wymagasz?
-Od
ciebie?!- prychnął-Nadal za mało. – warknął i zasiadł ponownie w swym fotelu.- Zamierzam
wysłać do Atkilii na przeszpiegi Fausta, mojego jedynego z zaufanych towarzyszy
z grupy, jednakże nie chcę ryzykować i wysyłać tam więcej członków z klanu.
Jest to zbyt ryzykowne, a zarazem nie puszcze go tam samego. I po prostu potrzebuję
kogoś kto z nim pójdzie tak dla bezpieczeństwa.
-Ja
nie zamierzam tam iść, nawet wiesz, że nie mogę.
-Nie
chodzi mi o ciebie. Znajdź mi kogoś takiego.- blondyn uniósł jedną brew do góry
i przez dłuższą chwilę milczenia przyglądał się Asagi’emu.
-A
skąd mam ci kogoś takiego wynaleźć? Nie mam nikogo takiego.
-Masz.-
powiedział stanowczo.
-Kieru
się nie nadaje na tego typu rzeczy, prędzej się zgubi we własnej głowie niż
trafi do Atkilii.
-Nie
miałem jego na myśli.
-A
niby kogo?
-Tą
dziewuchę.
-No
chyba sobie żartujesz.- na twarzy blondyna ukazał się uśmiech rozbawienia.
-Ja
nigdy nie żartuję. Jestem śmiertelnie poważny.- powiedział, a z twarzy Lorda
zniknęły oznaki rozbawienia czy też drwiny. Był całkowicie poważny i nie
podobał mu się w ogóle pomysł jakim obdarował go Asagi.- I nie kombinuj by się
z tego wywinąć. Pójdzie i tyle. Jest tam coraz niebezpieczniej, boję się
wysyłać tam moich podopiecznych. A ta dziewucha nawet jeśli zginie nie będzie
to zbyt wielka strata.
-Ale,
żeby było dla tego twojego bezpieczniej nie lepiej by było dobrać mu kogoś...
kto będzie w stanie mu w jakikolwiek sposób pomóc?
-Nie
będzie musiała mu pomagać, wystarczy, że użyczy mu swego Dava.
**
Promienie słoneczne wpadły przez duże okna
oświetlając bladym światłem długi korytarz i wraz z nim męską sylwetkę
przemierzającą drewnianą posadzkę. Po przejściu parunastu metrów zatrzymał się
przy jednych z wielu znajdujących się tu drzwi. Otworzył je przy pomocy złotej
klamki i wpuścił do zaciemnionego pomieszczenia smugi światła. Gdy tylko wysoki
mężczyzna o beżowych włosach przykrytych czarną czapką wszedł do pokoju odciął
on od razu źródło jasności od pokoju zamykając drzwi.
-Spóźniłeś
się.- powiedział srogo Asagi siedząc w fotelu w rogu pomieszczenia przez co
ledwie widoczna była jego sylwetka.
-Nie
jojcz. I zapalcie jakąś świeczkę.- mruknął spóźniony usiłując dostrzec cokolwiek
w ciemności.
-Proszę.-
rozbrzmiał cichy, jedwabisty głos, a następnie źródło owego głosu pstryknął
palcami, knot świeczki stojącej na stoliku na środku pokoju zajął się
niebieskim płomieniem. Chłopak drgnął ze zdziwienia i spojrzał na blondyna,
który tego dokonał.
-Asagi
czemu nie powiedziałeś, że masz gości?- spytał rozglądając się po pokoju
oświetlonym słabo błękitnym blaskiem ognia. Dojrzał na jednej z sof drobną
postać siedzącą z wyprostowanymi plecami i nieobecnym spojrzeniem.
-Teraz
ci mówię. Lord Eizo przyjechał wczoraj by nam pomóc.
-A
po co mi tu kazałeś przybyć?
-Pójdziesz
do Atkilli wraz z Rutą.
-Z
kim?- zdziwił się młodzieniec pierwszy raz słysząc takowe imię, podszedł bliżej
do stolika by przy niemrawym świetle lepiej widzieć twarz mężczyzny.
-Z
Rutą. Tą oto.- wyjaśnił czarnowłosy z lekkim nie smaczkiem w głosie i wskazał
dłonią złotowłosą dziewczynę.
-Nie
jestem przewodnikiem turystycznym dla przedszkolaków.- zakpił z Ruty chłopak
spoglądając przy tym na nią.
-Faust!
Nie interesuje mnie twoje zdanie. Pójdziesz z tobą ona i tyle. Będzie dla
ciebie bezpieczniej, poza tym nadaje się.
-Bezpieczniej?
Kpisz ze mnie chyba?! Fakt mówiłeś, że załatwisz mi kogoś. Zgodziłem się nawet
na to, ale nie było mowy o dzieciakach i karłach.- powiedział sarkastycznie,
kpiąco Faust i ponownie spojrzał na dziewczynę by zobaczyć jej reakcję. Jednak
ta ani na chwile nie zerknęła na niego. Ciągle była wpatrzona w swoje
nadgarstki na których od paru dni nie było ciężkiego żelastwa, choć nie tylko
to zaprzątało jej głowę.
-Grzeczniej!
Nie wyśle z tobą innych Saino! Jest to zbyt ryzykowne i niebezpieczne. Nie chcę
by było więcej ofiar.- uniósł głos Asagi, a w jego oczach było widać żal jak i
desperację i chęć zemsty. Nie potrafił znieść śmierci istot które znał.
-Ale
mnie to już wysyłasz?!
-Ty
i tak byś polazł na własną rękę.
-Co
racja to racja. – przyznał po chwili mu rację po czym ponownie uniósł głos.- Ale
dlaczego akurat ten karzełek?! Myślisz, że w takim małym ciele siedzi Dava,
który w jakikolwiek sposób mnie wzmocni?
-Nikogo
innego nie znalazłem.
-Czy
moglibyście zaprzestać tej jakże fascynującej konwersacji? Im szybciej
zabierzecie się za robotę tym szybciej to załatwimy.- wtrącił Eizo obojętnym
tonem głosu, lecz w jego wzroku jarzyło się niezadowolenie. Asagi spojrzał na
swego przyjaciela z lekkim zaskoczeniem, ale kiwną głową przyznając mu tym
rację. Nie było czasu na spory każda minuta była istotna.
-Faust
zajmij się wszystkim.
-Dobra.-
burknął z niezadowoleniem chłopak.
-Ruta.-
wybudził ją z zamysłu aksamitny głos Lorda.
-Tak?-
spytała głosem jakby wyrwanym z głębokiego snu.
-Poznaj.-
wskazał dłonią na beżowołosego.- Faust.- dziewczyna zmierzyła go tępym wzrokiem
od stóp po czubek głowy przykryty czarnym materiałem przyozdobiony paroma przypinkami.
-I
z tym idiotycznie wyglądającym głupcem mam iść do świata dusz?- na twarzy Ruty
ukazał się zadziorny uśmieszek, a w oczach błysła iskra rozbawienia jak i
prowokacji. Jednak nie było jej do śmiechu, przypominając sobie o niedawnej
rozmowie z Lordem wzdrygnęła się. Miała użyczyć części swojej duszy temu jakże
niedojrzałemu osobnikowi. Wiedziała mniej więcej na czym to polega i czym tak
właściwie to grozi i mimo iż nie zamierzała brać w tym udziału nie miała
wyboru. Rozkaz Lorda był dla niej jak święte słowo, nie mogła mu się
sprzeciwić.
-Tsss…
Malcy i ryby głosu nie mają.- zakpił Faust, ale na Rucie nie zrobiło to zbyt
wielkiego wrażenia.
-Hyy…-
zamruczała złotowłosa wstając z sofy. Podeszła do chłopaka wolnym, zbyt wolnym
krokiem odchylając się nienaturalnie raz do tyłu, a raz do przodu i dodała.-
Próbujesz być zabawny czy chcesz mnie obrazić? Bo nic ci jak na razie nie wychodzi.- spod przydługiej grzywki
spojrzały na nią fiołkowo czarne oczy przepełnione irytacją i nienawiścią,
która właśnie zrodziła się w nim do jej osoby.
-Skończcie
te spory i idźcie. Wiecie co macie zrobić.- przerwał im Asagi. Faust przewrócił
oczyma, wziął niewielkie pudełeczko z półki przyozdobione nieznanymi dla
dziewczyny hieroglifami i otworzył je. Wyciągnął z niego niepokaźny przedmiot i
podał go dziewczynie. Ruta spojrzała na półprzezroczysty, matowy kamyk o lekko
mlecznej barwie.
-Mam
nadzieję, że wiesz jak zapaść w sen.
-O
to się nie martw.- rzekła przekładając w palcach kamyk.
-Zatem
nie zgub się po drodze.
-A
ty nie każ mi na siebie czekać jak coś.- odpowiedziała z przekąsem i posłała
jadowity uśmieszek w stronę Fausta, który tylko prychnął z rozbawienia. Nie zbyt
było to dla niego przekonywujące, gdyż było mało prawdopodobne by ktoś byłby w
stanie szybciej od niego odłączyć duszę od ciała i powędrować do Atkilii.
Potrzeba do tego nie lada doświadczenia. A on prócz tego posiadał podstawowe
umiejętności kontroli dusz. Która aktualnie jest na wymarciu i tylko nieliczni
posiadają ją i potrafią odpowiednio z niej korzystać. Lecz jest ich niewielu,
gdyż wieki temu większość istot z predyspozycjami do takowej zdolności została wymordowani
przez Króla Akirę, tylko nie licznym udało się uniknąć śmierci, a i tak tylko
paru z nich udało się przekazać swoje magiczne geny kolejnemu pokoleniu. Dzisiaj
istoty z tymi predyspozycjami można zliczyć na palcach, a z każdym wiekiem jest
ich coraz mniej.
[1] Dava- część naszej duszy,
nasze drugie „ja”, jest skryte w głębi naszej duszy, czyli pierwotnego ”ja”,
które dominuje.
[2] Einvita- istota
nieśmiertelna. Każdy Saino jest Einvitą, lecz nie każdy Einvita jest Saino.
______________________________
Jako, że rozdział 5 nie był od strony stylistycznej najlepszy, jak i ogólnie nad rozdziałem 6 więcej czasu spędziłam co nie zmienia faktu, że nie jestem w pełni z niego zadowolona oraz oczywiście mogą być jakieś błędy. Przepraszam za nie z góry.
Jednakże ten rozdział postaram się nadrobić kolejnym, w którym to będzie podróż do tajemniczej Atkilii :P
Jednakże ten rozdział postaram się nadrobić kolejnym, w którym to będzie podróż do tajemniczej Atkilii :P
Dziękuję, że przeczytaliście i liczę na komentarze :)
Lord to najlepsza postać ever! ^^ nie wiem ile razy to już mówiłam, ale po prostu rozpływam się nad nim, pochłaniam słowa wzrokiem, byle tylko nie przestać o nim czytać. Jest tak świetnie wykreowany, każdy moment z nim potrafię sobie wyobrazić tak dobrze, jakbym stała tuż obok. Co za facet..
OdpowiedzUsuńNawet jeśli miał taką przeszłość z kobietami i tak go uwielbiam xD.
Świetny rozdział, już chcę następny. Czekam niecierpliwie i pozdrawiam :*.
Dziękuję za miłe słowa:)
Usuń