sobota, 15 listopada 2014

Rozdział 6

Rozdział 6

-Witaj Eizo.- przywitał dosadnym, niskim głosem solidnej budowy ciała mężczyzna o ciemnych, kruczych włosach i o ołowianym odcieniu szarości, głęboko osadzonych oczach.
-Dawno się nie widzieliśmy Asagi.- odpowiedział blondyn podchodząc do o wiele wyższego od siebie mężczyzny.
-Rzec bym mógł to samo. Zapraszam was w me skromne progi. – zerknął na Słońce zawieszone wysoko nad ich głowami, zmrużył oczy i przykry je od góry dużą dłonią.-Moglibyśmy zostać tu…jednakże nie przepadam za tą porą dnia. Wybaczcie.- zaprosił słowem jak i gestem wskazując dłonią na drewniane, potężne drzwi, a raczej wrota, obficie przysypane płaskorzeźbami przedstawiające bogów i bożki, prowadzących do również majestatycznej wymiarami rezydencji.
-Bardzo skromne.- mruknęła pod nosem Ruta przyglądając się trzypiętrowej budowli z szarego kamienia i czarnym dachem i ogromnych oknach w drewnianych, pozłacanych ramach.
-Jak ma się kasę to wszystko wydaje się „skromne”.- odszepnął Kieru przechodząc obok dziewczyny by podążyć za mężczyznami.
-Rozgośćcie się i czujcie się jak u siebie.- stwierdził Asagi gdy znaleźli się w monumentalnym holu wyłożonym marmurem od posadzki po wysoko zawieszony sufit na którego środku zawisł kryształowy żyrandol. A naprzeciw wejścia zdobione schody. – Widzę, że jest was nieco więcej niż początkowo planowaliśmy.- dodał mężczyzna z niezadowoleniem przyglądając się niechętnie z nutką obrzydzenia dziewczynie, kryjącej się za kotołakiem, którego ciemne oczy wędrowały po marmurach i mimo iż był tu wiele razy za każdym razem przyglądał się temu miejscu jakby widział je po raz pierwszy raz.
-Ale chyba nie sprawi ci to większego problemu.- rzekł Eizo bardziej twierdząc niż pytając. Czarnowłosy przyglądał się wciąż złotowłosej z wyższością wypisaną nie tylko w jego oczach, czy też na twarzy, lecz z jego całej postury emanowała hegemonia i awersja. Dziewczyna zerknęła w jego szare spojrzenie i szybko spuściła swe czując jak jego negatywne nastawienie do niej ciąży na jej barkach usiłując wgnieść ją w zimną posadzkę. Ruta nie była w stanie pojąć skąd u Lorda Asagi’ego takie nastawienie do niej, jednak była pewna, że nie zmieni się to… bynajmniej nie w najbliższym czasie.
-Skądże, skoro jest twoją przyjaciółką to również i moją.- mówił z lekkością, która tak łatwo mu przychodziła, mimo iż ani jedno z tych słów nie było szczere. Asagi nie przepadał za tego typu niespodziankami. Był dobrym przyjacielem Lorda i wiedział jaki tryb życia niegdyś prowadził.
-To się cieszę.

**

-Nie sądziłem, że powróciłeś do starych nawyków.- rzekł Asagi siedząc w skórzanym fotelu w jednym z wielu salonów w tej posiadłości.
-Nie rozumiem.- odparł Eizo spoglądając za okno na nocny pejzaż.
-Nie udawaj głupiego. Chodzi mi o tą dziewuchę. Kiedyś w innych gustowałeś.
-Ha…?- zdziwił i oburzył się nieco jasnowłosy, jednakże wiedział o co przyjacielowi chodzi.- Nie prowadzę już tego jakże lubieżnego życia, poza tym Ruta nie jest taka za jaką ją bierzesz.
-Tak…? A niby jaka jest? Kochana i cudowna nie patrząca na twój dobrobytem? Wiesz jakie są wszystkie kobiety. Dla pieniędzy każda będzie leżeć u twych stóp. – ironia lała się potokiem z ust mężczyzny, który nie zamierzał powstrzymywać swych słów.
-Kiedyś z tego korzystałem, ale to stare dzieje.
-Eh… to prawda, traktowałeś je przedmiotowo. Częściej je zmieniałeś niż rękawiczki.- westchnął ciężko czarnowłosy po czym wziął łyk trunku z kryształowej szklanki.- Ale nigdy mi ich do domu nie przyprowadzałeś! Czym ona się niby różni od reszty?!
- Nie myślę o niej w kategoriach seksualnych..- odpowiedział spokojnie Lord i również zamoczył usta w cieczy.- Zakupiłem ją. Tym się różni.
-Że co?!- krzyk wywołany szokiem wydobył się z ust przyjaciela, który uniósł się z fotela z szeroko otwartymi oczyma. Wiedział, że jego dobry przyjaciel ma wiele zainteresowań, szasta pieniędzmi na prawo i lewo, jednakże nie spodziewał się po nim takiego absurdu. Wzięcie udziału w handlu żywym towarem jest głupotą nad głupotami, która nie jednokrotnie potrafi być również niebezpieczna.
-Tak jakoś wyszło. Pod wpływem impulsu to zrobiłem.- tłumaczył jak gdyby nigdy nic, jakby kupił małą myszkę, którą może trzymać w pozłacanej klatce lub też w kieszeni swego szykowanego płaszcza.
-Czyś ty do reszty zdurniał?! Nie masz co z pieniędzmi robić czy jak?!
-Później pomyślałem, że to może być niezła inwestycja.
-Przestań pleść mi tu tak niedorzeczne androny!!
-A no tak. Nie przyjechałem tu by o tym dyskutować. Mów po co mnie tu zaprosiłeś.
-Nie zmieniaj tak nagle tematu. Nie skończyłem z tobą jeszcze o tym rozmawiać.
-Doprawdy?- spytał ciszej swym aksamitnym głosem Lord, a jego chłodne jak lód spojrzenie wbiło się w przyjaciela jak sople lodu. Ciemnowłosy zamilkł, opadł na swe siedzisko, przymknął powieki, jego rysy twarzy zmiękły, gdy tylko mężczyzna nieco się rozluźnił i uspokoił.
-Później to dokończymy.- rzekł Asagi starając się ponownie nie wpaść w szał, a następnie wypił resztę alkoholu.- Słyszałeś kiedyś o Atkilii?- zmienił temat i nastawienie do swego rozmówcy o 180 stopni, jego twarz stężała nadając jej powagi i dodając lat. Mimo iż był młodszy od Eizo jego wygląd wskazywał na kompletnie co innego. Różnił się  od swego przyjaciela. Był wysokim o solidnej budowie, lecz zarazem smukłej sylwetce mężczyzną po 30’styce . A jego twarz wyglądała na rzeźbioną, męskie rysy twarzy, uwydatnione kości policzkowe, grecki nos oraz kwadratowa żuchwa. Ni jak miało się to do delikatnej twarzyczki Lorda, której ewidentnie brakowało promieni słonecznych.
-Odrębny skrawek Świata Dusz.
-W którym mogą spotykać się istoty bezpośrednio swymi pierwotnymi formami, duszami. I powstała tam dość popularna „gra” zwana Thoria.
-Thoria?
-Są to pojedynki dusz przy użyciu Dav[1]. Jak już pewnie się domyślasz nie jest to zbyt bezpieczna zabawa. Ale to nie jest moim zmartwieniem. Chodzi o to, że niektórzy członkowie, w tym również Saino, grupy nad, którą sprawuję swą pieczę jak i z całego klanu regularnie zaglądają do Atkilii i bawią się w tą nonsensowną grę…- klany istniały od zarania dziejów, gromadziły one istoty o podobnych poglądach i nie tylko nad którymi znajdował się Gakoe. -…zaginęli, jednakże część z nich została już odnaleziona…. Zwłoki były pozostawione w najróżniejszych miejscach na terenie Ankoug. Trafiły się także przypadki opętania duszy… nie byliśmy w stanie nic z tym zrobić jak tylko…. Wiesz czym się to kończy.- opowiedział Asagi, lecz na koniec z trudem przechodziły przez jego gardło kolejne słowa. Było ciężko mu o tym mówić. Wielu z tych istot znał i to nawet dobrze, znał ich rodziny, a niektórymi opiekował się od najmłodszych lat.
-Sądzisz, że to inny klan?- spytał Eizo z poważną miną i skupieniem w oczach. Ta sprawa była dla niego i nie tylko dla niego tajemnicza. W końcu Saino to potężne istoty nie tak łatwo je pojmać ,a co dopiero zabić. A zemsta innego klanu była w tej chwili bardzo prawdopodobna.
-Wątpię, inne klany również posiadają podobny problem. Nie jesteśmy jedyni. Na początku myślałem, że chodzi o osłabienie nas. Ale  Einvici[2] też są ofiarami, na domiar tego w innych klanach giną również śmiertelnicy i wieczni. Więc jaki jest tego sens? Mam już 9 ofiar w tym 7 to Saino i nie wydaje mi się by na tym miało to się zakończyć.
-Nie za ciekawa to sprawa. Ale tak właściwie po co ja ci tu?- spytał Eizo, a w jego głosie było można wyczuć szczyptę nonszalancji.
-Nie zgrywaj teraz idioty!- warknął podirytowany mężczyzna, znał tę stronę Eizo i straszliwie ona go irytowała. Lord byłby nawet w stanie przyglądać się jak małe, niewinne dziecko przed jego stopami zostaje ćwiartowane na wiele kawałków, powoli tak by dziecię jeszcze długo cierpiało. A on nie poruszony stał by tak popijając wino z tym swym lodowatym spojrzeniem, kryjącym za swą grubą lodową ścianą myśli, których w żaden sposób nie dało by się odczytać.
-Nie śmiałbym.
-Twoja pomoc jest mi niezmiernie potrzebna. A wiesz, że nie przepadam za proszeniem kogokolwiek o pomoc, a tym bardziej ciebie.
-Ale jak ja tu niby mogę pomóc?- zadrwił Lord. Ciemnowłosy syknął pod nosem, lecz widząc rozbawioną minę przyjaciela uniósł się i uderzył pięściami o stoliczek stojący miedzy nimi. Szklanki stojące na nim podskoczyły, ale wyraz twarzy blondyna nie zmienił się.
-Nie żartuj sobie ze  mnie. Gdybym wiedział, że nie jesteś w stanie mi pomóc to bym nawet nie śmiał pisać do ciebie. Nie traciłbym w tej chwili na ciebie czasu mimo iż w tym momencie może ktoś w skrajnym cierpieniu umierać.- warknął mężczyzna i schylił się nad stolikiem by być bliżej blondyna.
-Ale co ja tutaj mogę? Nawet nigdy nie byłem w Atkilii i nie będę.- rzekł z przekąsem Eizo i spojrzał kpiąco w szare tęczówki swego rozmówcy. Czarnowłosy chwycił nagle za skrawek koszuli pod szyją młodzieńca i przyciągnął bliżej siebie, z jego oczu kipiała złość, nie, furia, którą za wszelką cenę usiłował powstrzymać byle nie wybuchnąć.
-Ty jako jeden z niewielu masz tyle znajomości w tym mrocznym świecie. Bez problemu możesz zdobyć jakiekolwiek informacje, wielu jest na twojej łasce inni zaś są twymi dłużnikami. Myślisz, że czego teraz potrzebuję jak wszystko jest jedną wielką niewiadomą?! Herbatki popołudniowej?! Nie, nie do jasnej anielki! Potrzebuję informacji, które ty możesz zdobyć!- uniósł już któryś raz z kolei głos, krzycząc w twarz swego przyjaciela oddaloną od jego o zaledwie parę centymetrów. Jednak Eizo nie drgnęła nawet powieka, jakby był kukłą, porcelanową, pustą lalką. Chwycił przyjaciela za rękę którą trzymał go za koszulę i poluźnił chwyt by móc się oswobodzić i usiąść.
-Czyli chcesz informacji. Zobaczę co da się zrobić.- rzekł impertynencko  i odchylił nieco głowę do tyłu.
-Nie masz co zobaczyć, tylko masz to zrobić. W końcu jesteś mi coś winien.- oznajmił cierpko Asagi, a Lord syknął z niezadowolenia. – I jeszcze jedna sprawa.
-Nie za dużo ode mnie wymagasz?
-Od ciebie?!- prychnął-Nadal za mało. – warknął i zasiadł ponownie w swym fotelu.- Zamierzam wysłać do Atkilii na przeszpiegi Fausta, mojego jedynego z zaufanych towarzyszy z grupy, jednakże nie chcę ryzykować i wysyłać tam więcej członków z klanu. Jest to zbyt ryzykowne, a zarazem nie puszcze go tam samego. I po prostu potrzebuję kogoś kto z nim pójdzie tak dla bezpieczeństwa.
-Ja nie zamierzam tam iść, nawet wiesz, że nie mogę.
-Nie chodzi mi o ciebie. Znajdź mi kogoś takiego.- blondyn uniósł jedną brew do góry i przez dłuższą chwilę milczenia przyglądał się Asagi’emu.
-A skąd mam ci kogoś takiego wynaleźć? Nie mam nikogo takiego.
-Masz.- powiedział stanowczo.
-Kieru się nie nadaje na tego typu rzeczy, prędzej się zgubi we własnej głowie niż trafi do Atkilii.
-Nie miałem jego na myśli.
-A niby kogo?
-Tą dziewuchę.
-No chyba sobie żartujesz.- na twarzy blondyna ukazał się uśmiech rozbawienia.
-Ja nigdy nie żartuję. Jestem śmiertelnie poważny.- powiedział, a z twarzy Lorda zniknęły oznaki rozbawienia czy też drwiny. Był całkowicie poważny i nie podobał mu się w ogóle pomysł jakim obdarował go Asagi.- I nie kombinuj by się z tego wywinąć. Pójdzie i tyle. Jest tam coraz niebezpieczniej, boję się wysyłać tam moich podopiecznych. A ta dziewucha nawet jeśli zginie nie będzie to zbyt wielka strata.
-Ale, żeby było dla tego twojego bezpieczniej nie lepiej by było dobrać mu kogoś... kto będzie w stanie mu w jakikolwiek sposób pomóc?
-Nie będzie musiała mu pomagać, wystarczy, że użyczy mu swego Dava.
**

Promienie słoneczne wpadły przez duże okna oświetlając bladym światłem długi korytarz i wraz z nim męską sylwetkę przemierzającą drewnianą posadzkę. Po przejściu parunastu metrów zatrzymał się przy jednych z wielu znajdujących się tu drzwi. Otworzył je przy pomocy złotej klamki i wpuścił do zaciemnionego pomieszczenia smugi światła. Gdy tylko wysoki mężczyzna o beżowych włosach przykrytych czarną czapką wszedł do pokoju odciął on od razu źródło jasności od pokoju zamykając drzwi.
-Spóźniłeś się.- powiedział srogo Asagi siedząc w fotelu w rogu pomieszczenia przez co ledwie widoczna była jego sylwetka.
-Nie jojcz. I zapalcie jakąś świeczkę.- mruknął spóźniony usiłując dostrzec cokolwiek w ciemności.
-Proszę.- rozbrzmiał cichy, jedwabisty głos, a następnie źródło owego głosu pstryknął palcami, knot świeczki stojącej na stoliku na środku pokoju zajął się niebieskim płomieniem. Chłopak drgnął ze zdziwienia i spojrzał na blondyna, który tego dokonał.
-Asagi czemu nie powiedziałeś, że masz gości?- spytał rozglądając się po pokoju oświetlonym słabo błękitnym blaskiem ognia. Dojrzał na jednej z sof drobną postać siedzącą z wyprostowanymi plecami i nieobecnym spojrzeniem.
-Teraz ci mówię. Lord Eizo przyjechał wczoraj by nam pomóc.
-A po co mi tu kazałeś przybyć?
-Pójdziesz do Atkilli wraz z Rutą.
-Z kim?- zdziwił się młodzieniec pierwszy raz słysząc takowe imię, podszedł bliżej do stolika by przy niemrawym świetle lepiej widzieć twarz mężczyzny.
-Z Rutą. Tą oto.- wyjaśnił czarnowłosy z lekkim nie smaczkiem w głosie i wskazał dłonią złotowłosą dziewczynę.
-Nie jestem przewodnikiem turystycznym dla przedszkolaków.- zakpił z Ruty chłopak spoglądając przy tym na nią.
-Faust! Nie interesuje mnie twoje zdanie. Pójdziesz z tobą ona i tyle. Będzie dla ciebie bezpieczniej, poza tym nadaje się.
-Bezpieczniej? Kpisz ze mnie chyba?! Fakt mówiłeś, że załatwisz mi kogoś. Zgodziłem się nawet na to, ale nie było mowy o dzieciakach i karłach.- powiedział sarkastycznie, kpiąco Faust i ponownie spojrzał na dziewczynę by zobaczyć jej reakcję. Jednak ta ani na chwile nie zerknęła na niego. Ciągle była wpatrzona w swoje nadgarstki na których od paru dni nie było ciężkiego żelastwa, choć nie tylko to zaprzątało jej głowę.
-Grzeczniej! Nie wyśle z tobą innych Saino! Jest to zbyt ryzykowne i niebezpieczne. Nie chcę by było więcej ofiar.- uniósł głos Asagi, a w jego oczach było widać żal jak i desperację i chęć zemsty. Nie potrafił znieść śmierci istot które znał.
-Ale mnie to już wysyłasz?!
-Ty i tak byś polazł na własną rękę.
-Co racja to racja. – przyznał po chwili mu rację po czym ponownie uniósł głos.- Ale dlaczego akurat ten karzełek?! Myślisz, że w takim małym ciele siedzi Dava, który w jakikolwiek sposób mnie wzmocni?
-Nikogo innego nie znalazłem.
-Czy moglibyście zaprzestać tej jakże fascynującej konwersacji? Im szybciej zabierzecie się za robotę tym szybciej to załatwimy.- wtrącił Eizo obojętnym tonem głosu, lecz w jego wzroku jarzyło się niezadowolenie. Asagi spojrzał na swego przyjaciela z lekkim zaskoczeniem, ale kiwną głową przyznając mu tym rację. Nie było czasu na spory każda minuta była istotna.
-Faust zajmij się wszystkim.
-Dobra.- burknął z niezadowoleniem chłopak.
-Ruta.- wybudził ją z zamysłu aksamitny głos Lorda.
-Tak?- spytała głosem jakby wyrwanym z głębokiego snu.
-Poznaj.- wskazał dłonią na beżowołosego.- Faust.- dziewczyna zmierzyła go tępym wzrokiem od stóp po czubek głowy przykryty czarnym materiałem przyozdobiony paroma przypinkami.
-I z tym idiotycznie wyglądającym głupcem mam iść do świata dusz?- na twarzy Ruty ukazał się zadziorny uśmieszek, a w oczach błysła iskra rozbawienia jak i prowokacji. Jednak nie było jej do śmiechu, przypominając sobie o niedawnej rozmowie z Lordem wzdrygnęła się. Miała użyczyć części swojej duszy temu jakże niedojrzałemu osobnikowi. Wiedziała mniej więcej na czym to polega i czym tak właściwie to grozi i mimo iż nie zamierzała brać w tym udziału nie miała wyboru. Rozkaz Lorda był dla niej jak święte słowo, nie mogła mu się sprzeciwić.
-Tsss… Malcy i ryby głosu nie mają.- zakpił Faust, ale na Rucie nie zrobiło to zbyt wielkiego wrażenia.
-Hyy…- zamruczała złotowłosa wstając z sofy. Podeszła do chłopaka wolnym, zbyt wolnym krokiem odchylając się nienaturalnie raz do tyłu, a raz do przodu i dodała.- Próbujesz być zabawny czy chcesz mnie obrazić? Bo nic ci jak na razie  nie wychodzi.- spod przydługiej grzywki spojrzały na nią fiołkowo czarne oczy przepełnione irytacją i nienawiścią, która właśnie zrodziła się w nim do jej osoby.
-Skończcie te spory i idźcie. Wiecie co macie zrobić.- przerwał im Asagi. Faust przewrócił oczyma, wziął niewielkie pudełeczko z półki przyozdobione nieznanymi dla dziewczyny hieroglifami i otworzył je. Wyciągnął z niego niepokaźny przedmiot i podał go dziewczynie. Ruta spojrzała na  półprzezroczysty, matowy kamyk o lekko mlecznej barwie.
-Mam nadzieję, że wiesz jak zapaść w sen.
-O to się nie martw.- rzekła przekładając w palcach kamyk.
-Zatem nie zgub się po drodze.
-A ty nie każ mi na siebie czekać jak coś.- odpowiedziała z przekąsem i posłała jadowity uśmieszek w stronę Fausta, który tylko prychnął z rozbawienia. Nie zbyt było to dla niego przekonywujące, gdyż było mało prawdopodobne by ktoś byłby w stanie szybciej od niego odłączyć duszę od ciała i powędrować do Atkilii. Potrzeba do tego nie lada doświadczenia. A on prócz tego posiadał podstawowe umiejętności kontroli dusz. Która aktualnie jest na wymarciu i tylko nieliczni posiadają ją i potrafią odpowiednio z niej korzystać. Lecz jest ich niewielu, gdyż wieki temu większość istot z predyspozycjami do takowej zdolności została wymordowani przez Króla Akirę, tylko nie licznym udało się uniknąć śmierci, a i tak tylko paru z nich udało się przekazać swoje magiczne geny kolejnemu pokoleniu. Dzisiaj istoty z tymi predyspozycjami można zliczyć na palcach, a z każdym wiekiem jest ich coraz mniej.





[1] Dava- część naszej duszy, nasze drugie „ja”, jest skryte w głębi naszej duszy, czyli pierwotnego ”ja”, które dominuje.
[2] Einvita- istota nieśmiertelna. Każdy Saino jest Einvitą, lecz nie każdy Einvita jest Saino.

______________________________
        Jako, że rozdział 5 nie był od strony stylistycznej najlepszy, jak i ogólnie nad rozdziałem 6 więcej czasu spędziłam co nie zmienia faktu, że nie jestem w pełni z niego zadowolona oraz oczywiście mogą być jakieś błędy. Przepraszam za nie z góry.
Jednakże ten rozdział postaram się nadrobić kolejnym, w którym to będzie podróż do tajemniczej Atkilii :P
Dziękuję, że przeczytaliście i liczę na komentarze :)

2 komentarze:

  1. Lord to najlepsza postać ever! ^^ nie wiem ile razy to już mówiłam, ale po prostu rozpływam się nad nim, pochłaniam słowa wzrokiem, byle tylko nie przestać o nim czytać. Jest tak świetnie wykreowany, każdy moment z nim potrafię sobie wyobrazić tak dobrze, jakbym stała tuż obok. Co za facet..
    Nawet jeśli miał taką przeszłość z kobietami i tak go uwielbiam xD.
    Świetny rozdział, już chcę następny. Czekam niecierpliwie i pozdrawiam :*.

    OdpowiedzUsuń

szablon wykona� Eyes Only dla wioski szablon�w przy pomocy shooters, Kieran O'Connor